Śledczy przypuszczają, że wytworzony z BMK narkotyk miał trafić na rynki zachodnie.
- To niewątpliwie największa ujawniona w ostatnich latach ilość prekursora do produkcji amfetaminy. Z etykiet na kanistrach, w których się znajdował wynika, że BMK miał pochodzić z Chin. Będziemy ustalać czyją jest własnością – mówi „Rzeczpospolitej" Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Magazyn, który krył znalezisko mieścił się pod Warszawą, w halach wynajętych przez Aleksandra E., ok. 40-latka, pochodzącego zza wschodniej granicy. Miejsce, w którym schowano drogi towar wytropili po niemal roku poszukiwań funkcjonariusze gdańskiego zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji, wspierani przez inspektorów Urzędu Kontroli Skarbowej w Suwałkach.
- Policjanci zabezpieczyli w sumie siedem ton BMK, z którego można otrzymać nawet 12 ton amfetaminy. Płyn znajdował się w blisko 350 kanistrach, o pojemności 20 litrów każdy – mówi Katarzyna Balcer, rzeczniczka CBŚ Policji. Złożony w magazynie towar miał być w dyspozycji Aleksandra E., który od roku siedzi w areszcie w związku ze śledztwem dotyczącym działającego na Pomorzu gangu Damiana W., ps. „Wariat". Mężczyzna współdziałał z tą grupą jako jeden z jej kooperantów. Wpadł w marcu 2014 r. w zastawioną przez policjantów zasadzkę.
Jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej" policjanci w ramach operacji zakupu kontrolowanego podszyli się pod kontrahentów zainteresowanych zakupem BMK.