Przedświąteczne zakupy w Polsce od dawna stanowiły tradycję dla wielu Niemców. Przyjeżdżali do nas kupować wigilijne jedzenie, choinkę, świąteczne ozdoby, alkohol na sylwestrowe imprezy, a zwłaszcza – po to, by zatankować, bo to właśnie różnica w cenach benzyny była dotychczas najbardziej drastyczna.
Ten rok będzie jednak inny. Jak zauważył Business Insider Polska, wyraźnie widać radykalnie mniejsze zainteresowanie naszych sąsiadów zza zachodniej granicy zakupami w Polsce. Portal opisał bieżącą sytuację w miejscowości Lubieszyn, tuż przy granicy z Niemcami, gdzie zlokalizowane są specjalne sklepy przeznaczone dla zagranicznych gości. Oferują one między innymi żywność, alkohol, papierosy, ubrania czy meble, można tam też skorzystać z usług fryzjera, warsztatu samochodowego czy pójść do restauracji. I oczywiście zatankować. Płatność można wszędzie dokonać w euro.
Czytaj więcej
Po danych sprzedażowych za listopad i początek grudnia już widać, że spada sprzedaż odzieży, zaś elektronikę wybieramy tańszą. Na fali są za to kosmetyki. To pokazuje, że Polacy dużo ostrożniej komponują świąteczne budżety.
Dotychczas o tej porze roku sklepy te okupowały tłumy Niemców, teraz jednak ruch jest znacznie mniejszy. W związku z szalejącą inflacją, ceny w Polsce nie są już tak atrakcyjne dla naszych zachodnich sąsiadów, którzy coraz częściej stwierdzają, że nie opłaca się przyjeżdżać tu na zakupy.
– Gdy się tak kalkuluje, to wyprawa na świąteczne zakupy coraz mniej się opłaca. Weźmy choinkę. Tu kosztuje ok. 30 euro, podobnie jak u nas – zauważa starsza bywalczyni targowisk w Lubieszynie, cytowana przez Business Insider Polska.