Ustawiacie się w dość ostrej kontrze do marek własnych, jednoznacznie stawiając na ofertę znanych producentów, tymczasem to tańsze odpowiedniki rosną kilka razy szybciej niż rynek. Czy w ten sposób znów nie zwiększy się luka cenowa między waszymi sieciami a dyskontami, które właśnie pod względem cen chcecie coraz mocniej gonić?
Zwróciliśmy po prostu uwagę na pewien paradoks, że kanał, w którym działamy, charakteryzujący się wyjątkowo wysokim udziałem produktów markowych w sprzedaży, ma de facto dużo gorsze warunki handlowe i gorsze ceny. To niczyja wina, chcemy po prostu z tym zjawiskiem walczyć i zbliżenie warunków cenowych, jakie sklepy lokalne mają w przypadku produktów markowych do poziomów dyskontowych, jest najważniejszym elementem naszej strategii.