Uczestnicy dyskusji zaznaczyli, że dla Polski rynek rosyjski zawsze będzie ważny, ale należy liczyć się z jego specyfiką, ważny tam jest np. "czynnik polityczny". Wskazywali też, że działania promocyjne i wsparcie dla eksporterów należy koncentrować na rynkach trzecich, ponieważ w UE polscy przedsiębiorcy świetnie sobie radzą.
Dyskusja była związana z prezentacją raportu PISM "Rosja nie do zastąpienia? Alternatywne rynki dla polskiego eksportu". Zestawiono w nim perspektywiczne kierunki pozaeuropejskie, stwarzające okazję dla polskich branż: rolno-spożywczej, maszynowej i produktów przemysłowych czy chemii.
W raporcie PISM przeanalizowano też sytuację w handlu z Rosją do 2014 roku. Twórcy dokumentu przypomnieli, że Rosja jest najważniejszym partnerem handlowym Polski poza Unią Europejską, ale od początku konfliktu na Ukrainie narastają problemy w dostępie do jej rynku. Dodatkowo relacje handlowe pogarszają sankcje i zła sytuacja gospodarcza Federacji Rosyjskiej.
Autor wstępu do raportu, ekonomista i prezes Fundacji Dyplomacji Publicznej Witold Orłowski w rozmowie z PAP zauważył jednak, że rynki ukraiński, białoruski i rosyjski nie odgrywają fundamentalnej roli w polskim eksporcie. "To jest zaledwie jakieś 5 proc., a więc - mówiąc najkrócej - Niemcy są pięciokrotnie ważniejsze jako nasz partner gospodarczy niż wszystkie te kraje wschodnie razem wzięte. Zdajmy sobie sprawę z proporcji" - powiedział.
Według niego polska gospodarka nie jest uzależniona od rynku rosyjskiego, choć dla niektórych typów produkcji i producentów, jak np. rolników uprawiających jabłka, jest to rynek ważny.