Gospodarki azjatyckie takie jak Japonia, Korea Południowa i Tajwan są ściśle powiązane z chińską gospodarkę i negatywne skutki wojny handlowej mogą rozlewać się na partnerów handlowych Pekinu. Te trzy gospodarki zajmują się obsługą chińskich konsumentów oraz dostarczają materiały do fabryk w Chinach, z których gotowe produkty sprzedawane są na rynku amerykańskim.
- Gospodarki te są bardzo zależne od powiązań handlowych z Chinami i są ściśle związane zarówno z popytem wewnętrznym w Chinach, jak i z szerszymi łańcuchami dostaw. Są więc bardzo, bardzo narażone – powiedział Steve Cochrane, główny ekonomista ds. regionu Azji i Pacyfiku w Moody’s Analytics.
W zeszłym miesiącu nastąpiła eskalacja napięć między USA i Chinami. Waszyngton, powołując się na interesy bezpieczeństwa narodowego, umieścił Huawei na czarnej liście. W efekcie amerykańskie firmy mają ograniczoną możliwość do prowadzenia interesów z chińskim producentem sprzętu telekomunikacyjnego. Decyzja ta odbiła się negatywnie na akcjach spółek technologicznych notowanych w Japonii, Korei Południowej i Tajwanie. Te trzy gospodarki są głównymi eksporterami komponentów technologicznych do Chin, a niektóre firmy notowane na tych rynkach są dostawcami Huawei.
Według analityków ewentualne ożywienie na tych rynkach akcji będzie zależało od tego, w jaki sposób tarcia między USA i Chinami będą ewoluować w nadchodzących tygodniach. Oczy inwestorów będą zwrócone na szczyt G-20, który odbędzie się pod koniec czerwca w Osace. Prezydent Donald Trump napisał na Twitterze, że odbył owocną dyskusję z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem i spotka się z nim w przyszłym tygodniu na szczycie G20 w Japonii.
– Jeśli dojdzie do pozytywnego rozstrzygnięcia sporu handlowego, to możemy się spodziewać znaczącego odbicia na tych rynkach w stosunkowo krótkim czasie. Jeśli jednak stanie się odwrotnie, te trzy rynki północnoazjatyckie prawdopodobnie będą obszarem, którego należy unikać – powiedział John Wood, dyrektor ds. inwestycji w regionie Azji i Pacyfiku w Credit Suisse.