Grecja gra z Brukselą

Nowy rząd w Atenach rozpoczął kadencję od blokowania prywatyzacji.

Publikacja: 29.01.2015 04:44

Nowy grecki rząd zaczął od zablokowania prywatyzacji, co nie spodoba się Troice.

Nowy grecki rząd zaczął od zablokowania prywatyzacji, co nie spodoba się Troice.

Foto: Bloomberg

– Jeroen Dijsselbloem, przewodniczący Eurogrupy, powiedział mi, że liczy na to, że za pomocą dialogu osiągniemy porozumienie – ujawnił na swojej pierwszej konferencji prasowej Yanis Varoufakis, nowy grecki minister finansów.

Premier Aleksis Cipras stara się uspokoić rynki, mówiąc, że nie dojdzie do „katastrofalnego starcia" Grecji z jej wierzycielami z trojki. Jednocześnie jednak nie wycofuje się z postulatu dokonania kolejnej restrukturyzacji greckiego długu. Rynek jednak zdaje się nie słuchać zapewnień o możliwym porozumieniu Grecji z wierzycielami. ASE, główny indeks, tracił w trakcie środowej sesji blisko 8 proc. Kursy akcji Eurobanku , Piraeus Banku i National Bank of Greece spadały o ponad 20 proc.

Grecja jest znów traktowana przez inwestorów jako potencjalny bankrut. Rentowność jej obligacji pięcioletnich sięgnęła rekordowego poziomu 13,5 proc. Gdy emitowano je w kwietniu 2014 r., popyt na nie był ogromny. Sprzedano ich wówczas za 3 mld euro, gdy oferty opiewały na 20 mld euro.

Kurs kolizyjny

Pierwsze działania nowego greckiego rządu (tworzonego przez radykalnie lewicową Syrizę i nacjonalistów z partii Niezależni Grecy) raczej nie zadowolą międzynarodowych wierzycieli. Gabinet Ciprasa zaczął odchodzić od zobowiązań dotyczących fiskalnego zaciskania pasa, które wzięły na siebie poprzednie greckie rządy. W środę rano ogłoszono zatrzymanie kluczowych prywatyzacji. Zrezygnowano ze sprzedaży PPC, dominującej spółki energetycznej, a prywatyzację firmy zarządzającej portem w Pireusie zamrożono i skierowano do przeglądu. Wkrótce ma zostać podniesiona płaca minimalna, a kodeks pracy zaostrzony.

– Wygląda na to, że grecki minister finansów jest człowiekiem ze skrajnie lewej części spektrum politycznego. To podsyca obawy, że dojdzie do starcia między Atenami a wierzycielami Grecji. Fakt, że Syriza weszła w koalicję ze skrajną prawicą, nie pomaga nastrojom na rynku – uważa Felix Herrmann, strateg z DZ Banku.

Minister Varoufakis, zwolennik restrukturyzacji greckiego długu i zarazem przeciwnik wyjścia Grecji ze strefy euro, będzie się starał w nadchodzących dniach zmniejszyć obawy europejskich rządów co do zmian, które zaszły w jego kraju. Zapowiedział, że spotka się z ministrami finansów Francji i Włoch. To, że nic nie wspomniał o ewentualnym spotkaniu z niemieckim ministrem Wolfgangiem Schaeublem, już samo w sobie zostało odebrane przez rynek jako niepokojący znak. Grecka opinia publiczna dobrze za to przyjęła jedną z pierwszych konkretnych decyzji Varoufakisa. Zdecydował on o ponownym zatrudnieniu w ministerstwie grupy sprzątaczek, które od 2013 r. protestują, że je stamtąd zwolniono. Pieniądze na ich pensje zostaną uzyskane dzięki pozbyciu się z resortu kilku sowicie opłacanych doradców.

Możliwość secesji

Nie ustają spekulacje, że Grecja zostanie zmuszona do wyjścia ze strefy euro. Niedawne zapewnienia Komisji Europejskiej, że taki scenariusz jest niemożliwy, jak widać, nie zdołały przekonać inwestorów. Zwłaszcza że niemieccy ekonomiści coraz częściej zaczynają snuć scenariusze wyjścia Grecji z eurolandu (tzw. Grexitu).

– Ryzyko przypadkowego Grexitu jest realne. Oceniamy je na 35 proc., czyli co prawda na mniej niż połowę, ale i tak bardzo poważnie. Na szczęście Europa ma mechanizmy obronne pozwalające jej na powstrzymanie potencjalnego rozlania się finansowych i gospodarczych skutków kryzysu – pyta Holger Schmieding, główny ekonomista niemieckiego banku Berenberg. Jego zdaniem prawdziwym problemem jest to, czy rozleją się skutki polityczne greckiego kryzysu. – Czy starcie Syrizy z rzeczywistością osłabi urok populistów z Rzymu, Madrytu i Paryża czy podsyci populistyczny gniew? – pyta Schmieding.

Niepokój europejskiego establishmentu mogą wzbudzać choćby zaplanowane na grudzień wybory parlamentarne w Hiszpanii. Sondaże dają blisko 25 proc. poparcia partii Podemos, wywodzącej się z lewackiego ruchu „oburzonych". Podemos jest porównywana do Syrizy, a jednym z jej postulatów jest tzw. minimalny dochód gwarantowany przez państwo dla każdego Hiszpana. Kosztowałoby to hiszpański budżet 145 mld euro i powiększyło deficyt finansów publicznych do 20 proc. PKB.

Gospodarka
Nowy premier Francji ma przed sobą „Himalaje” wyzwań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Biznes dość krytycznie ocenia rok rządu Donalda Tuska
Gospodarka
Firmy patrzą z nadzieją w przyszłość, ale uważają rok za stracony
Gospodarka
Ekonomiści o prognozach i wyzwaniach dla polskiej gospodarki. „Czasu już nie ma”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Gospodarka
Wiceminister Maciej Gdula: Polska nauka musi się wyspecjalizować