Jean-Claude Juncker przyznał, że nie będzie łatwo ograniczyć masowego napływu uchodźców i migrantów ekonomicznych do Niemiec. Ten kryzys, największy od czasu II wojny, uwypuklił duże różnice zdań krajów Unii i zagroził istnieniu strefy Schengen podróży bez kontroli paszportów.

Juncker przestrzegł jednak przez taką perspektywą. — Mniej Schengen oznacza mniej zatrudnienia, mniej wzrostu gospodarczego — stwierdził na konferencji w Brukseli. — Schengen jest jednym z największych osiągnięć europejskiego procesu integracji. Bez Schengen, bez swobodnego przepływu pracowników, bez swobody podróży obywateli europejskich euro traci sens. To samo dotyczy powiązania Schengen ze swobodą przemieszczania się i z rynkiem wewnętrznym. Jeśli ktoś chce zlikwidować Schengen, to ostatecznie dojdzie też do likwidacji jednolitego rynku. Także wywoła to problemy bezrobocia w Europie — powiedział.

Zawieszenie strefy Schengen sprawi, że transport towarów i podróże służbowe znacznie podrożeją, Juncker wezwał więc kraje członkowskie do wdrożenia działań przyjętych już w bloku dla opanowania kryzysu, czego dotąd nie zrobiono.

Juncker dodał, że nie zaprzestanie szukać europejskiego rozwiązania kwestii migrantów, aby zapobiec stosowaniu przez poszczególne kraje własnych rozwiązań, w rodzaju przywrócenia kontroli granic w ramach strefy Schengen. Przyznał, że będzie to trudna batalia. — Nie mam zbyt wielu złudzeń co do tego roku, bo wszystko będzie trudne. Ale nie poddam się. Odrzucam pogląd, że jest to początek końca — podkreślił.