Krajowa Rada Budownictwa Mieszkaniowego (NHBC) podała, że zarejestrowano 160 606 nowych prac, o 6 proc. więcej niż w 2016 r. i najwyższą liczbę od poczatku kryzysu finansowego w 2007 r. Najlepsza sytuacja była w Walii i częściowo w środkowej Anglii, tam liczba nowych placów budowy zwiększyła się o prawie 20 proc., w Londynie nastąpiła poprawa o 1 proc. po raz pierwszy od 2014 r. Liczba obiektów, w których zakończono prace wykończeniowe zwiększyła się o 4 proc. do 147 278, najbardziej od 2008 r.
Wskaźnik był lepszy od średniej z ostatnich 45 lat, ale mniejszy od założeń rządu. Premier Theresa May pragnie, by budowa domów mieszkalnych doszła do 300 tys. rocznie, aby rozwiązać problem braku na rynku.
Działalność sektora zmalała o połowę po spadku cen nieruchomości o jedną piątą w czasie kryzysu finansowego i rośnie powoli dzięki rządowym zachętom w postaci subwencjonowania kupna nowych mieszkań i domów po raz pierwszy.
W. Brytania, w odróżnieniu od Hiszpanii, Irlandii i pewnych regionów w Stanach, nie przeżyła boomu budowlanego przed kryzysem, główną przeszkodą były ostre przepisy dotyczące planowania i brak wykwalifikowanych pracowników.
Prezes NHBC, Steve Wood spodziewa się jednak dalszej poprawy w 2018 r. — Jeśli gospodarka jest zdrowa, to to samo można powiedzieć o rynku domów mieszkalnych. Znam te argumenty, że możemy pozostać trochę w tyle za światowym wzrostem, ale jeśli w dalszym ciągu będziemy mieć ten wzrost, to będzie tak samo na rynku mieszkań — powiedział.