Sieć supermarketów Magnit to niemal 13 tys. placówek – od koła podbiegunowego po podnóże Kaukazu. Jej menedżerowie mają znakomity wgląd w zachowania rosyjskiego konsumenta. A to, co widzą, nie wygląda dobrze.
W pierwszej połowie roku wartość średnich zakupów w Magnicie, w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego, spadła o 1,5 proc. To pierwszy spadek w ciągu 10 lat. W całym kraju, jak podają Federalne Służby Statystyczne, sprzedaż detaliczna spadła w czerwcu 18. miesiąc z rzędu – tym razem o rekordowe 5,9 proc. Kryzys, wywołany m.in. spadkiem cen ropy, uderza w Rosjan. Dane pokazują, że w pierwszym kwartale tego roku już 22,7 mln ludzi żyło poniżej progu ubóstwa. Dwa lata wcześniej było to 19,8 mln.
W badaniu przeprowadzonym w czerwcu 27 proc. respondentów przyznało, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy kupiło mniej żywności. Niemal połowa odpowiedziała, że ignoruje rekomendacje lekarzy, jeśli przepisane leki okażą się zbyt drogie. Niemal dwie trzecie zgodziło się, że ceny towarów i usług wzrosły od 15 do 50 proc. – czyli dużo powyżej tempa inflacji.
Na poprawę trudno liczyć. Rząd, starając się zredukować największy od 2010 r. deficyt, zamraża płace urzędników i obcina podwyżki emerytur. – Zwiększenie konsumpcji jest niemożliwe. Wynagrodzenia nie rosną lub rosną znacznie wolniej niż kiedyś. Spowalnia akcja kredytowa – mówi Dmitrij Polewoj, główny ekonomista na Rosję w ING.
Chociaż jednak rosyjska klasa średnia (i nie tylko ona) mocno odczuwa skutki recesji, prezydent Putin wciąż cieszy się w swoim państwie 80-proc. poparciem.