Wprowadzenie rosyjskich wojsk na Krym i groźba wybuchu konfliktu zbrojnego na terytorium naszego wschodniego sąsiada całkowicie zdominowały serwisy informacyjne w poprzedni poniedziałek. Rynki zareagowały na te doniesienia w łatwy do przewidzenia sposób: masową wyprzedażą akcji. Najszybciej portfele opuszczały papiery spółek notowanych w Moskwie. Przejściowo główny indeks tamtejszej giełdy tracił nawet16 proc. Z kolei giełda w Kijowie spadała o 9 proc.
Paniczna wyprzedaż dotknęła też rosyjskiego rubla. Za amerykańskiego dolara trzeba było płacić nawet 37 rubli, czyli najwięcej w historii. Dlatego Bank Rosji, żeby przeciwdziałać odpływowi kapitału, podniósł w trybie doraźnym główną stopę procentową z 5,5 proc. do 7 proc. Rzucił również na rynek 10 mld dolarów z rezerw, żeby powstrzymać deprecjację swojej waluty.
W poniedziałek mocne spadki dotknęły jednak wszystkich giełd światowych. O skali paniki mógł świadczyć fakt, że giełdy całkowicie zlekceważyły publikowane tego dnia dane makroekonomiczne potwierdzające, że kondycja światowej gospodarki jest coraz lepsza. Pozytywne informacje o lepszej niż zakładano styczniowej koniunkturze w przemyśle (wskaźnik PMI) napłynęły zarówno z Europy Zachodniej, jak i rynków emerging markets. Wskaźnik PMI dla chińskiego przemysłu wyniósł 48,5 pkt wobec prognozowanych 48,3 pkt. Warto jednak przypomnieć, że miesiąc wcześniej wskaźnik wynosił 49,5 pkt. W przypadku Indii PMI wzrósł do 52,5 pkt z 51,4 pkt. Lepszym odczytem pochwalili się też Czesi.
W Polsce wskaźnik PMI wzrósł do 55,9 pkt z 54,9 pkt miesiąc wcześniej. Mimo to warszawska giełda straciła w poniedziałek ponad 5 proc. Wyprzedaży akcji towarzyszyły wysokie, nieoglądane od dawna obroty, co świadczyło o bardzo dużej determinacji inwestorów w ograniczaniu ekspozycji na ryzykowne aktywa.
Kolejne trzy dni przyniosły wyciszenie negatywnych emocji wokół Ukrainy, co pozwoliło giełdom odrobić z lekką nawiązką poniedziałkowe straty. Zwłaszcza że na rynki trafiła (w środę) kolejna porcja solidnych danych makroekonomicznych, w tym o poprawiającej się koniunkturze w sektorze usług. W skali całego tygodnia indeks MSCI EM, pokazujący zachowanie giełd emerging markets, stracił jednak lekko na wartości za sprawą słabej sesji piątkowej. Dlatego od początku roku akcje z rynków wschodzących straciły średnio 4 proc.