Mark Mobius w rozmowie z telewizją CNBC określił rosyjskie akcje mianem „okazji stulecia". Jego zdaniem giełda w Moskwie najgorsza ma już za sobą.
- W Rosji jest bardzo tanio. Wielu inwestorów, chciałoby inwestować w Rosji, ale nie może. Wszystko przez obowiązujące sankcje – mówi. Zarządzający przekonuje, że jeśli sankcje zostaną zniesione, rosyjska giełda wróci na właściwe tory.
Najbliższy „przegląd" obowiązujących sankcji odbędzie się w lipcu. Wszystko wskazuje na to, że do tego czasu ma co liczyć na zmianę polityki prowadzonej przez Zachód.
Zwolennicy inwestowania w Rosji często wskazują na niską wycenę lokalnych spółek. Częstym przykładem jest wskaźnik C/WK (cena do wartości księgowej) wynoszący zaledwie 0,67 (najniższa wartość czasów kryzysu azjatyckiego z 1998 r. –red.). W praktyce oznacza to, że za kilkadziesiąt kopiejek można kupić jednego rubla aktywów netto (majątku) poszczególnych rosyjskich firm.
Od początku tego roku dolarowy indeks RTS zyskał 20 proc.