Znane giełdowe powiedzenie – „sell in may and go away", czyli sprzedaj akcje w maju i wyjedź (na wakacje), przynajmniej na razie zupełnie się nie sprawdza. Pierwszy tydzień miesiąca na większości parkietów światowych był nadzwyczaj udany. Giełdy nowojorska, paryska czy frankfurcka pod koniec poprzedniego tygodnia ustanowiły nowe rekordy. Pozytywny sentyment do papierów wartościowych był zasługą doniesień o wolno poprawiającej się koniunkturze w europejskim sektorze usług (dane z poniedziałku) oraz rosnącej szybciej, niż oczekiwano, produkcji przemysłowej w Niemczech (informacje z wtorku).
Na fali ogólnej poprawy nastrojów na rynkach finansowych w górę szły też giełdy wschodzące. Indeks MSCI EM zyskał ponad 1,8 proc., dzięki czemu jego wynik liczony od początku roku również stał się dodatni. Od stycznia indeks zwyżkował przeszło 0,8 proc.
Nie na wszystkich giełdach rozwijających się dominował jednak kolor zielony. Smakiem obeszli się m.in. inwestorzy z Argentyny. Główny indeks giełdy w Buenos Aires spadł o 3,8 proc. Nie zmienia to jednak faktu, że zwyżka liczona od stycznia wciąż wynosi 31,3 proc., co jest najlepszym wynikiem spośród wszystkich rynków emerging markets. Specjaliści radzą jednak podchodzić do zwyżek na południowoamerykańskim parkiecie z dużą ostrożnością, bo popyt na argentyńskie akcje nie ma nic wspólnego z fundamentami tamtejszej gospodarki. Dynamika zmian (mocne zwyżki przerywane są gwałtownymi spadkami) sugeruje, że stoi za nimi kapitał spekulacyjny. We wcześniejszym tygodniu w Buenos Aires można było zarobić blisko 8 proc.
Na drugim biegunie, zyskując 2,59 proc., znalazł się parkiet w Bombaju. Wysoki popyt na papiery indyjskich spółek utrzymuje się już od trzech tygodni. W tym czasie główny indeks tamtejszej giełdy zwyżkował o ponad 10 proc. To oznacza, że rośnie presja do realizacji zysków, co grozi spadkami w kolejnych dniach. Z drugiej strony opublikowane w piątek i daleko lepsze od zakładanych dane o marcowej produkcji przemysłowej powinny podtrzymać zainteresowanie akcjami. Produkcja była o 2,5 proc. większa niż rok wcześniej. Miesiąc wcześniej dynamika wynosiła tylko 0,6 proc.
Całkiem przyzwoicie prezentowała się też giełda warszawska, która w tym roku jest jednym z najgorszych miejsc do inwestowania. WIG 20 zwyżkował o 1,4 proc. Mimo to spadek liczony od stycznia wciąż wynosi prawie 9,5 proc. Odreagowanie na GPW to w dużej mierze zasługa powstrzymania spadków kursu KGHM, który ma największy wpływ na postawę WIG?20. Lekkie zwyżki notowań KGHM to z kolei reakcja na wzrosty na rynku miedzi w nadziei na ożywienie światowej gospodarki.