Początek notowań nie zapowiadał jednak przeceny. Indeks WIG20 rozpoczął notowania od symbolicznego wzrostu. Były to jednak miłe złego początki. Ci którzy liczyli, że popyt zdecyduje się na bardziej zdecydowany atak już kilka minut po starcie notowań musieli przełknąć gorzką pigułkę. Już godzinę po starcie WIG20 tracił bowiem ponad 1 proc. Na tym czwartkowe emocje się właściwie skończyły. Do końca dnia na naszym rynku dominowała podaż. Popyt próbował jeszcze zaatakować w ostatnim fragmencie sesji. Dzięki temu WIG20 spadł nie o 1 proc. ale o 0,4 proc. Tym samym udało się także obronić psychologiczną barierę 2300 pkt. Lepiej poradziły sobie małe i średnie spółki. sWIG80 zyskał 0,4 proc. zaś mWIG40 0,6 proc. Nie zachwyciła aktywność inwestorów. Obroty na całym rynku nieznacznie przekroczyły 700 mln zł.

Do zakupu największych firm inwestorów nie przekonały nawet niezłe nastroje na innych europejskich rynkach. Przez cały dzień większość zachodnioeuropejskich indeksów radził sobie zdecydowanie lepiej niż WIG20. W momencie zamknięcia handlu w Warszawie niemiecki DAX zyskiwał 0,9 proc. Francuski CAC40 rósł o 1,3 proc.

Największy wzrost spośród spółek w WIG20 zanotował Kernel, którego akcje podrożały o 2,7 proc. Na drugim biegunie znalazła się firma GTC, której walory zostały przecenione o 3,3 proc.

Nie po raz pierwszy mamy do czynienia z tak duża rozbieżnością między WIG20 a innymi indeksami. Od początku roku nasz wskaźnik jest ponad 10 proc. pod kreską. W tym czasie DAX zyskał prawie 10 proc. Zdaniem analityków na naszym rynku wciąż jest zbyt dużo czynników ryzyka a jednym z najpoważniejszych jest niepewna przyszłość OFE.

Spokojny dzień mieliśmy także na rynku walutowym. Za dolara po południu płacono 3,24 zł o 0,4 proc. więcej niż wczoraj. Euro było wyceniane na 4,24 zł tyle samo co wczoraj.