Sytuacja na starcie notowań jest bardzo nerwowa. Po wczorajszej wzrostowej sesji pozostało już tylko wspomnienie. Ci, którzy liczyli, że indeksy znowu będą piąć się w górę na razie muszą przełknąć gorzką pigułkę. WIG20 już na starcie stracił 1,4 proc. Marnym pocieszeniem jest fakt, że podobnie jest na innych rynkach. Napiętą atmosfera od początku dnia panuje m.in. w Niemczech. Tamtejszy indeks DAX wystartował 0,6 proc. pod kreską. Również francuski CAC40 nie oparł się przecenie. Na początku dnia tracił 0,4 proc.
Europejska przecena to m.in. pochodna tego co działo się wczoraj na Wall Street. Tam główne indeksy giełdowe straciły ponad 2 proc. S&P 500 zniżkował dokładnie o 2,28 proc. Dow Jones Industrial spadł o 2,08 proc. Jak twierdzą analitycy inwestorzy przestraszyli się przede wszystkim słabych danych dotyczących aktywności w przemyśle. Indeks ISM wyniósł w styczniu 51,3 pkt co okazało się wynikiem dużo słabszym od oczekiwań ekspertów. Tak niski odczyt skusił wielu inwestorów do realizacji zysków, tym bardziej, że pokazał on iż ożywienie w amerykańskiej gospodarce znowu stanęło pod znakiem zapytania. Jakby tego było mało inwestorom w Europie nie pomogła sesja na rynku japońskim. Tam doszło do jeszcze głębszej przeceny. Nikkei stracił aż 4,8 proc. Tak nerwowa atmosfera na innych rynkach musiała więc znaleźć odzwierciedlenie na notowaniach w Europie.
W poprawie tego obrazu mogłyby pomóc dobre odczyty makroekonomiczne. Dziś jednak inwestorzy są zdani na siebie. Kalendarz makro jest stosunkowo ubogi i ciężko spodziewać się, aby dzisiejsze publikacje miały wpływ na notowania. Pozostaje więc nadzieja, że po nerwowym początku dnia inwestorzy wezmą się za zakupy przecenionych akcji.
Na rynku walutowym początek dnia upływa pod znakiem umocnienia złotego. Za dolara trzeba płacić 3,125 zł czyli o 0,4 proc. mniej niż wczoraj. Podobną zniżkę notuje euro, które kosztuje 4,224 zł.