Samorządy będą czerpać z nowych programów krajowych

Po 2013 roku głównym źródłem dotacji europejskich dla jednostek samorządu terytorialnego spośród nowych krajowych programów operacyjnych będzie program „Infrastruktura i środowisko 2014–2020”.

Publikacja: 21.10.2013 04:10

Z nowymi krajowymi programami operacyjnymi samorządowcy wiążą zarówno duże nadzieje, jak i obawy. Pi

Z nowymi krajowymi programami operacyjnymi samorządowcy wiążą zarówno duże nadzieje, jak i obawy. Pieniędzy będzie więcej niż w okresie 2007–2013, ale konkurencja znów będzie ogromna

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski BJ Bartosz Jankowski

Podczas II Kongresu Samorządów Gmina w Poznaniu jedną z dyskusji poświęcono pieniądzom unijnym ze zbliżającego się okresu 2014–2020. Uczestnicy debaty „Rz" wskazywali, gdzie samorządy powinny szukać pieniędzy w nowych programach operacyjnych. W tym celu dokonano krótkiego przeglądu nowych programów krajowych pod kątem potrzeb jednostek samorządu terytorialnego. Dyskutowano też o przyszłości partnerstwa publiczno-prywatnego, tzw. przedsięwzięciach hybrydowych, w których zadania publiczne są finansowane ze środków unijnych i prywatnych oraz o wpływie metropolii na mniejsze gminy w kontekście pozyskiwania przez nie dotacji europejskich.

Już znany program

Jak wskazał Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju regionalnego w okresie 2014–2020, tak jak i teraz (w latach 2007–2013) najwięcej pieniędzy dla samorządów znajdzie się w nowych regionalnych programach operacyjnych. Łączny wkład Unii Europejskiej do budżetów 16 programów regionalnych ma wynieść 28 mld euro. I jak zaznaczył Zdziebło, przekazanie większej puli pieniędzy w zarząd władz województw to pierwsza główna zmiana dotycząca nowego podejścia do pieniędzy europejskich. – Drugim „adresem", pod którym samorządy będą mogły ubiegać się o pieniądze na swe inwestycje po 2013 roku, będzie program „Infrastruktura i środowisko 2014–2020". Znajdą się w nim m.in. środki na projekty związane z odnawialnymi źródłami energii, efektywnością energetyczną i gospodarką niskoemisyjną – poinformował Zdziebło, dodając, że znajdą się tam też fundusze na zapobieganie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych, tzw. kolejny pakiet środowiskowy oraz komponent drogowy. Jak zapewnił wiceminister, samorządy będą też mogły pozyskać pieniądze (pośrednio lub bezpośrednio) ze wszystkich pozostałych krajowych programów operacyjnych.

Pieniądze dla samorządów znajdą się więc też w zupełnie nowym programie operacyjnym, jakim będzie „Polska cyfrowa". Odbiorcami wsparcia z tego programu w zakresie sieci szerokopasmowych będą przedsiębiorstwa telekomunikacyjne, ale też jednostki samorządu terytorialnego lub ich związki i stowarzyszenia. To także szansa na pieniądze dla JST w zakresie e-aktywizacji i e-integracji mieszkańców. Wsparcie finansowe dla gmin znajdzie się też w obszarach takich jak zatrudnienie, edukacja i przeciwdziałanie wykluczeniu społecznemu w następcy „Kapitału ludzkiego", a więc programie „Wiedza, edukacja, rozwój". Niewielkie środki dla samorządów znajdą się też w programie „Inteligentny rozwój", który zastąpi „Innowacyjną gospodarkę", ale tylko w zakresie wspierania i tworzenia instytucji otoczenia biznesu we współpracy z przedsiębiorcami. Pieniądze dla samorządów, w tym na transport publiczny, zarezerwowano też w krajowym (de facto makroregionalnym) programie „Polska wschodnia" będącym kontynuacją kierowanego do pięciu wschodnich województw programu „Rozwój Polski wschodniej".

Podobnie, ale inaczej

Zdaniem Jerzego Kwiecińskiego, eksperta Business Centre Club i byłego wiceministra rozwoju regionalnego, struktura nowych programów operacyjnych jako całość nie różni się zbytnio od układu programów w okresie 2007–2013. – Cieszy to, że „Infrastruktura i środowisko" pozostała dużym programem, a nie została podzielona na mniejsze programy. To dobrze, bo mniejszy program nie wywarłby takiego samego efektu rozwojowego – mówił Kwieciński. Do nowego największego programu krajowego pozytywnie jest też nastawiony Andrzej Jakubowski, wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego. – To bardzo ważny program, z którego będą korzystać samorządy. Wkład unijny – 24 mld euro – jest imponujący. Mam nadzieję, że w Zachodniopomorskiem, w którym stawiamy na rozwój jednolitej sieci transportowej różnego rodzaju: drogowej, kolejowej, wodnej i lotniczej, pomoże nam ją rozwinąć – powiedział Jakubowski.

Kwieciński zwrócił uwagę, że główną zmianą w przypadku krajowych programów operacyjnych na lata 2014–2020 jest zupełnie nowy program – „Polska cyfrowa", mimo że nie będzie to duży program, gdyż zakładany obecnie wkład Unii Europejskiej do jego budżetu to niecałe 2 mld euro. – Martwi mnie jednak to, że jest to program głównie nastawiony na administrację. Za mało w nim sektora prywatnego. Nie jest to też program bezpośrednio adresowany do samorządów jako głównych beneficjentów – komentował Kwieciński. Jego zdaniem, oceniając wszystkie nowe programy, można założyć, że ogólny procentowy udział samorządów w pozyskiwaniu dotacji po 2013 r. z UE się zmniejszy. Jak się mają zachować JST w tej sytuacji? – Sytuacja się zmieni i w nowych warunkach zyskają te samorządy, które będą zainteresowane współpracą z sektorem prywatnym i rozwojem gospodarczym. Na pewno nie będzie to jednak kierunek masowy. Chodzi o przedsięwzięcia w formule partnerstwa publiczno-prywatnego (ppp), wspólne inwestycje związane z terenami inwestycyjnymi, parkami technologicznymi i innymi instytucjami otoczenia biznesu. To będą nowe wyzwania – zapowiadał Kwieciński.

Czego zabrakło

Andrzej Jakubowski zwrócił uwagę, że w nowym układzie programów operacyjnych zabrakło makroregionalnego programu „Polska zachodnia", który na zachodzie kraju byłby odpowiednikiem obecnego programu „Rozwój Polski wschodniej" i jego następcy „Polska wschodnia", realizowanych w pięciu wschodnich regionach. O powstanie programu „Polska zachodnia" zabiegały w ostatnich latach władze pięciu województw zachodnich: dolnośląskiego, lubuskiego, opolskiego, wielkopolskiego i zachodniopomorskiego. – Utworzenie tego programu w pełni usatysfakcjonowałoby nasze regiony. Rozwój gospodarczy i społeczny Polski zachodniej to niezmiernie ważne wyzwanie i warto o nim mówić. Pieniądze z odrębnego, dedykowanego naszym regionom programu na pewno przyczyniłyby się do zapewnienia spójności rozwojowej na tzw. ścianie zachodniej – argumentował Jakubowski. Przyznał jednak, że choć wyczekiwanego na zachodzie kraju programu nie utworzono, to z resortu rozwoju dochodzą przynajmniej sygnały, że ministerstwo przewiduje oddzielny pakiet finansowania dla makroregionu Polski zachodniej z poziomu programów krajowych.

– W sytuacji, kiedy nie możemy liczyć na odrębny program operacyjny, skończy się na realizacji wspólnych projektów realizowanych z poziomu województw. Takim projektem może być np. odrzańska droga wodna. Jako zachodnie regiony mamy dużo wspólnych pomysłów – zaznaczył Jakubowski.

Obawy małych gmin

Samorządowcy z nowych okresem unijnego programowania wiążą nie tylko nadzieje, ale i obawy.

– Boję się, że w okresie 2014–2020 padniemy ofiarą niespójności wszystkich działań, bo finansowanie to jedno, ale trzeba wiedzieć, co dokładnie chcemy sfinansować i jakie korzyści ma nam przynieść dany program. Obawiam się drobnych niekonsekwencji w efekcie wystąpienia, w których nie uzyskamy spodziewanych efektów – mówił Robert Perkowski, burmistrz Ząbek.

Dla zobrazowania swego niepokoju przypomniał doświadczenia gminy Ząbki. – Sięgnęliśmy po pieniądze z „Innowacyjnej gospodarki" na e-urząd. Jednym z kluczowych elementów naszego projektu było oparcie się na zapowiadanych wcześniej powszechnych podpisach elektronicznych wkomponowanych w dowody osobiste, które już powinniśmy wszyscy mieć. Projekt zrealizowaliśmy. Mamy zainstalowane infokioski, które są w stanie obsłużyć nowe dowody osobiste, tylko że tych dowodów wciąż nie ma – opowiadał Perkowski. Dodał też, że kierując gminą leżącą w bezpośrednim zasięgu oddziaływania obszaru metropolitalnego Warszawy, ma obawy, czy Ząbkom uda się pozyskać dotacje z nowego mechanizmu, jakim będą w programach regionalnych tzw. Zintegrowane Inwestycje Terytorialne (ZIT-y).

– Mam nadzieję, że nie skończy się tak, że znajdziemy się w pustej, czarnej otchłani, bo w ramach ZIT-u nasza gmina nie będzie mogła tak do końca pozyskać środków. Obawiam się, że nie będą one odpowiadały naszym potrzebom albo będzie ich za mało, bo w znacznej mierze skonsumuje je Warszawa, a z drugiej strony, będąc elementem obszaru metropolitalnego, zostaniemy pozbawieni możliwości pozyskania pieniędzy z innych programów, bo i o tego typu scenariuszach słyszałem – mówił burmistrz Ząbek.

Jego obawy starał się rozwiać wiceminister Zdziebło. – Ilu nas na sali, tyle doświadczeń. ZIT jest wprost oparty na dobrze przygotowanej strategii rozwoju lokalnego. Dlatego już teraz w okresie 2007–2013 zaoferowaliśmy samorządom dotacje z programu „Pomoc techniczna" na przygotowanie strategii rozwoju lokalnego, tak żeby gminy już teraz mogły oszacować swoje potrzeby i wskazać najbardziej istotne projekty, które powinny być finansowane w ramach ZIT-u czy też poza jego obszarem. Nie jest tak, że jak będzie ZIT, to gmina nie skorzysta już z żadnych innych pieniędzy. To się wzajemnie nie wyklucza – tłumaczył Zdziebło. Odnosząc się do kwestii miast leżących w sąsiedztwie metropolii, przyznał, że wciąż nie ma gotowej recepty na ich niewygodną sytuację, choć jak zastrzegł, i w tej mierze są różne doświadczenia, w tym pozytywne jak w przypadku podwarszawskiej Lesznowoli.

Problemy byłych miast wojewódzkich

Obawy mają jednak i władze większych miast. – Odnosząc się do relacji między centrum rozumianym jako dużą aglomeracją a innymi gminami, to jeśli chodzi o projekty, programy i podział środków, to odnosimy wrażenie, że nas – byłych miast wojewódzkich – jest w tym układzie za mało – mówił Marek Zawidzki, sekretarz w Urzędzie Miasta Konin. – Większość uwagi skupia się na centrum województwa, a chcielibyśmy, aby ośrodki oddalone od centrum gospodarczego miały większą możliwość współdecydowania o kierunkach rozwoju i podziale środków unijnych – dodał Zawidzki, zaznaczając, że choć Konin pozyskuje dużo dotacji, to cały czas jest problem z pozyskaniem środków na rozwój gospodarczy. Zdaniem Zawidzkiego potrzebna jest też większa swoboda w wykorzystaniu środków europejskich już na poziomie samorządu lokalnego.

– Byłe miasta wojewódzkie nie mogą liczyć na dużą oddzielną „szufladę" w programie „Infrastruktura i środowisko 2014–2020", ale znajdą się w nim mniejsze odrębne „szufladki" właśnie dla tej kategorii miast, bo widzimy, że to wsparcie jest im potrzebne – odpowiadał Zdziebło. Przyznał, że jego resort dostrzega, że ani wsparcie z programów regionalnych, ani pomoc z programów krajowych nie są w pełni dopasowane do potrzeb byłych miast wojewódzkich.

Co z partnerstwem

Uczestnicy debaty zastanawiali się też nad przyszłością partnerstwa publiczno-prywatnego (ppp). – Niestety, po szumnych zapowiedziach Komisji Europejskiej nagle o ppp mówi się coraz mniej w kontekście nowego okresu programowania. Teoretycznie ppp pozostaje celem UE, ale w praktyce cel ten gdzieś zaczyna umykać – mówił Zdziebło. Przypomniał, że akurat w Poznaniu, w którym odbywał się Kongres Samorządów Gmina 2013, realizowany jest projekt hybrydowy dotyczący spalarni odpadów. – Zaangażowano weń pieniądze unijne, samorządowe i prywatne. Jest to jeden z największych projektów w sektorze odpadowym, który jest finansowany z programu „Infrastruktura i środowisko". Jest to bardzo ważna inwestycja, od której zakończenia będzie zależał kierunek, w jakim pójdzie ppp w Polsce – powiedział Zdziebło.

– Martwi mnie stosunek Komisji Europejskiej do partnerstwa na okres 2014–2020. Powtarza się ta sama historia od prawie 15 lat, bo jeszcze w okresie przedakcesyjnym KE wskazywała, że w przyszłych nowych krajach członkowskich trzeba zaszczepić ideę ppp. Wtedy skończyło się na deklaracjach. Jeżeli ppp w końcu nie zaskoczy, to znów większość przedsięwzięć, które mają cel publiczny, będzie realizowana wyłącznie z pieniędzy publicznych. A to oznacza pomniejszenie puli kapitału inwestycyjnego, który mógłby być skierowany na inwestycje publiczne – podkreślał Kwieciński.

Jego zdaniem brak mocnego poparcia Komisji dla ppp to zły sygnał, bo Polska może być krajem, w którym partnerstwo mogłoby się sprawdzić. – Oczywiście stanie się tak przy założeniu, że wszystkie instytucje kontrolne i służby „trzyliterowe" nie będą szukały dziury w całym. Nie chodzi nam przecież o model z czwartym „p" (w domyśle prokuratorem) – mówił Kwieciński, przestrzegając, że jeżeli idea ppp znów pozostanie tylko na papierze to Polska nie w pełni wykorzysta szansę, która stoi przed nią w kontekście nowej dużej puli pieniędzy ze wspólnego budżetu UE na lata 2014–2020.

– Jestem zwolennikiem ppp, bo oznacza ono dodatkowe pieniądze, które mogą pojawić się przy realizacji inwestycji publicznych – wtórował Jakubowski.

PPP bez ustawy

– Część gmin już realizuje ppp, choć nie wprost nazwane i nie zawsze na bazie ustawy o ppp, choć niewątpliwie wśród samorządowców je realizujących są obawy związane z działalnością organów kontrolnych i innych służb – zauważył burmistrz Ząbek.

Wskazał, że w jego gminie realizowany jest tunel drogowy i jest to inwestycja finansowana z czterech źródeł. Są to środki unijne, pieniądze z PKP, ze starostwa i z budżetu gminy.

– Montaż finansowy tego hybrydowego przedsięwzięcia nie był łatwy i w żadnym dokumencie nie nazywamy tego ppp, tym bardziej że więcej w nim partnerów publicznych, choć PKP to spółka prawa handlowego – mówił Perkowski.

Burmistrz Ząbek zwrócił też uwagę, że samorządowcy dobrze liczą wydatki, a tymczasem poziom unijnego dofinansowania zależy od podmiotu, który się o nie ubiega (chodzi o to, czy jest to np. gmina czy firma prywatna). – Samodzielnie jako gmina mogę liczyć nawet na 85 proc. dofinansowania, a jako samorząd we współpracy z przedsiębiorstwem prywatnym już maksymalnie tylko na 60 proc. Nie można tego nazwać promocją ppp – przekonywał Perkowski, dowodząc, że nie zawsze nawet czynniki ekonomiczne przemawiają za tym, żeby gmina angażowała się w partnerstwo publiczno-prywatne. – Zresztą obszary, w których samorządy potrzebują wsparcia kapitału prywatnego, to często dziedziny niekomercyjne, z których potencjalny dochód byłby bardzo niepewny – zaznaczył Perkowski.

Doświadczenia z ppp, choć też niezbyt zachęcające, ma Konin. – Próbowaliśmy zrealizować projekt polegający na zainwestowaniu w budowę mieszkań komunalnych. Niestety, nie wyszedł i zrezygnowaliśmy. Nie ma co ukrywać, że są obawy co do projektów ppp. Klimat dla takich przedsięwzięć jest średni – mówił Marek Zawidzki. – Mimo to szukamy obszarów, w których moglibyśmy współpracować z partnerem prywatnym. Dużo lepiej wychodzą nam projekty we współpracy z innymi samorządami, czego przykładem jest spalarnia – dodał. Wspomniana spalarnia to jedna z większych inwestycji tego typu w kraju. Jej koszt to 380 mln zł, w tym 150 mln zł z UE.

– Umowy podpisaliśmy z kilkudziesięcioma gminami, które weszły do spółki. Chodzi o gminy, które obejmują około 400 tys. obywateli, od których będą zbierane śmieci. Taka współpraca jest łatwiejsza i bardziej poprawna z politycznego punktu widzenia – zaznaczył Zawidzki.

Współpraca bez premii?

Jak się jednak okazuje, nawet partnerstwo publiczno-publiczne nie może liczyć na specjalne traktowanie przy podziale nowych środków unijnych. Wiceminister Zdziebło pytany, czy w nowym programie „Infrastruktura i środowisko 2014–2020" będą premiowane duże inwestycje, przy których będzie współdziałało wiele jednostek samorządu terytorialnego, odpowiedział, że takich przywilejów nie przewidziano, choć jak pokazują doświadczenia z obecnie realizowanego programu, jest to jak najbardziej słuszny kierunek.

– Nie przewidujemy dodatkowych punktów dla grup samorządów, ale oczywiście ich stowarzyszenia i związki będą się mogły jak najbardziej o środki ubiegać. Natomiast nie będziemy specjalnie promować tylko dlatego, że 2–3 samorządy ubiegają się razem o ten sam rodzaj wsparcia – mówił wiceminister rozwoju.

– W dokumentach strategicznych Unii Europejskiej idea współpracy i partnerstwa jest bardzo wyraźnie podkreślona. I chodzi tu zarówno o partnerstwo publiczno-prywatne, jak i publiczno-publiczne. W tym kontekście dziwny wydaje się brak zachęt np. dla samorządów, które skupiają się, aby zrealizować wspólne duże przedsięwzięcie – zauważył Kwieciński. Jego zdaniem preferencje w postaci dodatkowych punktów powinny być jednak przewidziane dla samorządów, które podjęły trud wspólnych inwestycji.

Podczas II Kongresu Samorządów Gmina w Poznaniu jedną z dyskusji poświęcono pieniądzom unijnym ze zbliżającego się okresu 2014–2020. Uczestnicy debaty „Rz" wskazywali, gdzie samorządy powinny szukać pieniędzy w nowych programach operacyjnych. W tym celu dokonano krótkiego przeglądu nowych programów krajowych pod kątem potrzeb jednostek samorządu terytorialnego. Dyskutowano też o przyszłości partnerstwa publiczno-prywatnego, tzw. przedsięwzięciach hybrydowych, w których zadania publiczne są finansowane ze środków unijnych i prywatnych oraz o wpływie metropolii na mniejsze gminy w kontekście pozyskiwania przez nie dotacji europejskich.

Pozostało 96% artykułu
Fundusze europejskie
Wkrótce miliardy z KPO trafią do Polski. Wiceminister finansów podał datę
Fundusze europejskie
Horizon4Poland ’24 - fundusze europejskie na polskie projekty B+R!
Fundusze europejskie
Pieniądze na amunicję i infrastrukturę obronną zamiast na regiony
Fundusze europejskie
Piotr Serafin bronił roli regionów w polityce spójności
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Fundusze europejskie
Fundusze Europejskie w trosce o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska