W październiku, jak wynika z piątkowych danych Ministerstwa Finansów, w portfelach zagranicznych inwestorów znajdowały się złotowe obligacje skarbowe Polski o wartości 192,3 mld zł. To 29,8 proc. całkowitego zadłużenia kraju z tytułu takich papierów.
W porównaniu do września zaangażowanie zagranicznych inwestorów w polski dług zwiększyło się o 2,3 mld zł. We wrześniu z kolei wzrosło o 2,1 mld zł. Po raz ostatni taki wzrost zainteresowania nierezydentów polskimi obligacjami było widać wiosną 2017 r.
Wygląda na to, że za zjawisko to odpowiadają w dużej mierze inwestorzy z Norwegii. Norweskie podmioty inne, niż bank centralny, miały w październiku w portfelach polskie obligacje o wartości 2,2 mld zł, co dawało im dziewiątą pozycję na liście największych zagranicznych wierzycieli Polski (nie uwzględniając banków centralnych).
Jeszcze we wrześniu zaangażowanie Norwegów w polskie obligacje skarbowe nie przekraczało 1,1 mld zł. Ile wynosiło dokładnie, nie wiadomo. MF podaje szczegółowe dane tylko dla państw, których udział w zobowiązaniach Polski wobec inwestorów innych, niż banki centralne i tzw. rachunki zbiorcze, przewyższa 1 proc. We wrześniu ostatnim krajem, który przewyższał ten próg, był Singapur (zajmował 14. pozycję na liście największych wierzycieli zagranicznych Polski). Tamtejsi inwestorzy mieli zaś w portfelach właśnie obligacje o wartości 1,1 mld zł.
Norweskim podmiotem, który dokupuje polskich obligacji, jest zapewne tamtejszy Rządowy Globalny Fundusz Emerytalny (GPFG), jeden z największych inwestorów na świecie. W 2017 r., jak wynikało z jego raportu rocznego, w jego portfelu były polskie obligacje skarbowe o wartości 14 mld koron norweskich, co – licząc po kursie korony wobec złotego z końca ubr. – odpowiadało blisko 6 mld zł. Zestawienie tej liczby z danymi MF sugeruje, że GPFG posiadał wtedy głównie obligacje Polski w walutach obcych.