Na posiedzeniu Sejmowej Komisji Sportu w sprawie przygotowań do Euro 2012 prezydent Poznania, występując w imieniu miast organizatorów, stwierdził, że „duże obawy budzi budowa i modernizacja dworców kolejowych (...). Niewiele wiemy o tym, co się będzie z nimi działo”. Patrząc na dworce – oazy brudu, trudno nie podzielać tej troski.
Dworce to nasza porażka. Dużo się o nich mówi, zwłaszcza przed ważnymi wydarzeniami. W związku z Euro 2012 PKP na konferencji prezentowały śmiałe plany i projekty dające biednemu pasażerowi kolejny raz nadzieję na przyjazny mu dworzec. W połowie tego roku mają być już nawet podpisane pierwsze umowy z inwestorami. Ja jednak, niczym niewierny Tomasz, nie uwierzę, póki nie zobaczę.
Na razie mieliśmy wieloletni spór na linii kolejarze – samorząd – inwestor o zabudowę okolic krakowskiego dworca. W Katowicach przetarg na modernizację stacji wygrała firma krzak. Nikogo nie zdziwiło zawczasu, że ma siedzibę w dwóch pokojach, a w zakresie działalności zarówno handel warzywami, jak i dostarczanie elementów do budowy promów kosmicznych. Przetarg unieważniono. Teraz znowu planuje się przebudowę w Katowicach oraz modernizację największych dworców. Wrocław, Warszawa (dw. Zachodni i Wschodni), Kielce, Szczecin i Sopot… Wartość inwestycji to 1,5 mld euro.Podtrzymuję opinię, że sprawniej rozwiązano by problem, gdyby ustawowo za darmo przekazano dworce samorządom. Tam, gdzie to konieczne, w zamian za anulowanie zaległości w podatku od nieruchomości. Według moich danych sprzed roku w zarządzie PKP znajduje się ok. 3 tys. dworców, z czego tylko połowa jest czynna.
W przypadku dworców, na których już dawno pociągu nie widziano, poza biurokratyczną mitręgą nie ma większych problemów, by obiekt od PKP kupić lub dzierżawić. Drewniany dworzec w Białowieży zamienił się w restaurację z kuchnią rosyjską. Stacja w Łubianie (Pomorskie) stała się ośrodkiem zdrowia. Na oddanie czynnych obiektów w mniejszych miejscowościach kolejarze też byliby w stanie przystać. Ale w odniesieniu do największych miast stawiają poważny opór. Dlaczego?
Pytają bowiem: niby dlaczego mamy coś dawać miastu za darmo? Bo miasta nie stać na zakup dworca. Jest jednak w stanie szybciej dogadać się z prywatnym kapitałem i mało prawdopodobne, by musiało dołożyć jakieś pieniądze. Kolej szuka zaś pomocy w funduszach europejskich, co oznacza mniejsze dofinansowanie zaakceptowanych już projektów budowy dróg i modernizacji torów. Poza tym nowy dworzec wraz z np. centrum handlowo-usługowym nie tylko przyciągnie amatorów zakupów, ale i przekona do odbycia podróży pociągiem. Ostatecznie kolej więc zyska czy straci na przekazaniu dworca w lepsze ręce?