Polski biznes nie docenia roli osobistych kontaktów

IV Forum Ekonomiczne Europa – Rosja. Bruksela nie załatwi nam kontraktów, z Rosjanami musimy rozmawiać sami

Publikacja: 17.05.2008 02:37

Polski biznes nie docenia roli osobistych kontaktów

Foto: Rzeczpospolita

Ponad 300 uczestników IV Forum Ekonomicznego Europa – Rosja i tylko kilku Polaków, jeśli nie liczyć organizatorów z Instytutu Wschodniego. W chwili gdy Rosja i UE dochodzą do wniosku, że trzeba ze sobą rozmawiać, i ustalają reguły dialogu, polskie firmy wyraźnie uznały, że dostęp do rosyjskiego rynku załatwi im ktoś w Brukseli.

Zakończone w piątek nieformalne spotkanie biznesmenów i polityków krajów UE, Rosji, a także krajów z nimi graniczących, nie dało efektów w postaci podpisanych umów handlowych. Pozwoliło jednak lepiej zrozumieć się ludziom, którzy muszą ze sobą współpracować. Padały często ostre słowa, kontrowersyjne sformułowania, po których jednak dyskusja toczyła się już nie przy mikrofonach, ale w kuluarach i barach. Politycy rosyjscy, nawet ci najbardziej „betonowi”, byli oblegani przez Włochów, Niemców i Anglików.

Rozmawiali z nimi również przedstawiciele Orlenu – jedynej polskiej firmy, która zrozumiała znaczenie takich spotkań. Nie były to kurtuazyjne pogaduszki, skoro Konstantin Siemionow, autor raportu o transformacji Rosji w 2007 roku, zarzucił Orlenowi, że „ukradł” Rosjanom Możejki. – Przecież legalnie kupiliśmy tę firmę od Jukosu – tłumaczył cierpliwie wiceprezes PKN Cezary Filipowicz. – Ale Jukos był nasz – zaperzał się Siemionow. Filipowicz potraktował te słowa jako wyraz uznania dla możliwości polskiej firmy. – Warto było przyjechać tutaj choćby tylko po to, by je usłyszeć – cieszył się.

Sprawy dotyczące naszego kraju były więc poruszane bez obecności tych, którzy mogliby przedstawić polski punkt widzenia. Wypowiedzi kilku naszych parlamentarzystów wypadły dość blado. Niektórzy z nich nawet nie potrafili wykorzystać przyznanego im czasu.

– W naszym regionie trzeba znaleźć klucz do stosunków z Rosją. Poprzedni polski rząd przyjął ciekawą strategię i blokował wszelkie inwestycje pochodzące z tego kraju. Tymczasem w Bułgarii, mimo też nie najlepszych relacji politycznych z władzami na Kremlu, firmy z Rosji mogły swobodnie inwestować – mówił Andris Spruds z Uniwersytetu Stradins w Rydze. Niestety, nie znalazł się nikt, kto mógłby wyjaśnić, jakie są plany obecnego polskiego rządu i czy nasze firmy są zainteresowane inwestycjami w Rosji. Tym bardziej że strona rosyjska nie ukrywała wcale, iż warunkiem powodzenia biznesu w tym kraju jest znajomość realiów, tak na poziomie centralnym, jak i lokalnym. – Nie rozmawiajcie z nami o ekologii, bo to temat, który w tej chwili w Rosji zupełnie się nie liczy i strasznie nas denerwuje – mówił prezes Komitetu Edukacji i Nauki Rosyjskiej Rady Federacji Husajn Czeczenow.

Obydwie strony zgadzały się, że biznes i polityka powinny funkcjonować oddzielnie. Ale bez odpowiednich relacji między politykami interesów na dużą skalę w Rosji robić się nie da. – Jeśli musimy wybrać pomiędzy inwestorem pochodzącym z Włoch czy z Łotwy, to oczywiście z racji naszych relacji w przeszłości wybierzemy tego pierwszego – mówił bez ogródek Aleksandr Dynkin, dyrektor rosyjskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Ekonomii.

– Jak się najlepiej podpisuje kontrakty z Rosjanami? Wtedy gdy wcześniej rozmawiają o nich prezydent i premier kraju. Potem każda firma będzie z wami rozmawiała – zdradza kulisy negocjacji handlowych Nicolas Zalonis, wiceprezes Finnmeccanica, włoskiego producenta helikopterów, taboru kolejowego i uzbrojenia.

Więcej informacji o spotkaniu w Rzymie

www.forum-ekonomiczne.pl

Ponad 300 uczestników IV Forum Ekonomicznego Europa – Rosja i tylko kilku Polaków, jeśli nie liczyć organizatorów z Instytutu Wschodniego. W chwili gdy Rosja i UE dochodzą do wniosku, że trzeba ze sobą rozmawiać, i ustalają reguły dialogu, polskie firmy wyraźnie uznały, że dostęp do rosyjskiego rynku załatwi im ktoś w Brukseli.

Zakończone w piątek nieformalne spotkanie biznesmenów i polityków krajów UE, Rosji, a także krajów z nimi graniczących, nie dało efektów w postaci podpisanych umów handlowych. Pozwoliło jednak lepiej zrozumieć się ludziom, którzy muszą ze sobą współpracować. Padały często ostre słowa, kontrowersyjne sformułowania, po których jednak dyskusja toczyła się już nie przy mikrofonach, ale w kuluarach i barach. Politycy rosyjscy, nawet ci najbardziej „betonowi”, byli oblegani przez Włochów, Niemców i Anglików.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu