KNF powinna w połowie grudnia zakończyć analizowanie danych o skali problemu związanego z wystawianiem opcji walutowych przez firmy. Komisja zbiera informacje z banków i wszystkich spółek publicznych.
Według Waldemara Pawlaka, cytowanego przez agencję Reuters, zobowiązania polskich firm związane z opcjami walutowymi mogą sięgnąć kilkudziesięciu miliardów euro. Tak ogromnej skali problemu nie potwierdzają jednak szacunki ekspertów.
Według firmy doradczej Deloitte w całej gospodarce straty z tytułu spekulacyjnych transakcji opcjami walutowymi mogą wynieść kilkaset mln zł, a jeśli złoty znacząco się osłabi, będą liczone w miliardach. – Firmy, które zawarły z bankami spekulacyjne transakcje opcjami walutowymi, powinny zamknąć pozycje i pogodzić się ze stratami – uważa Zbigniew Szczerbetka z Deloitte. Zastrzega, że nie w każdej umowie jest możliwość rozliczenia transakcji w dowolnym momencie, więc w niektórych przypadkach firma będzie musiała zawrzeć z innym bankiem transakcję przeciwstawną albo restrukturyzować opcje.
Straty firm wynikają z tego, że zamiast korzystać z instrumentów zabezpieczających je przed ryzykiem kursowym, zaczęły spekulować, np. wystawiając opcje, czyli wzięły na siebie ryzyko, zamiast się go pozbyć. W części przypadków wynikało to z niewiedzy lub braku kontroli w spółkach, ale w wielu przypadkach świadomie decydowały się na ryzyko, skuszone możliwością osiągnięcia wysokich zysków.
Spółki najczęściej spekulowały, licząc na umocnienie się złotego. Od kiedy nasza waluta zaczęła się osłabiać, a do tego zwiększyła się zmienność kursu, ponoszą straty.