Choć jeszcze nie wszystkie resorty przedstawiły swoje propozycje tegorocznych oszczędności, wiadomo już, że chcą się one skupić na bieżących wydatkach.
To oznacza, że mniej zamówień trafi do prywatnych firm, które na co dzień świadczą usługi dla administracji państwowej. Urzędy publiczne będą oszczędzać na materiałach i sprzęcie biurowym (np. komputerach, drukarkach), telefonach, samochodach, benzynie, podróżach, remontach, wymianie mebli.
– Rzeczywiście rynek zamówień publicznych, jeśli takie będą rozstrzygnięcia rządowe, może skurczyć się o 17 mld zł. Ale lepiej, gdy będziemy wiedzieli o tym teraz. To pozwoli firmom przystosować się do nowej sytuacji. Gorzej byłoby, gdyby rynek został tymi cięciami zaskoczony nagle, np. już po zawarciu kontraktów – mówi Ryszard Kowalski z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Pierwszą firmą, która może ucierpieć na budżetowych oszczędnościach, jest KIA Motors Poland. To ona w ubiegłym roku wygrała przetarg na dostarczenie policji ponad 3,5 tys. samochodów. Dotychczas policja odebrała i zapłaciła za 1,5 tys. aut, reszta kontraktu miała zostać sfinalizowana do końca czerwca. Już wiadomo, że tak się nie stanie. – Zostaliśmy zaproszeni na spotkanie w tej sprawie w przyszłym tygodniu do resortu spraw wewnętrznych – podkreśla Monika Krzesak, rzecznik KIA Motors Poland. Firma nie przewiduje, by kontrakt został zerwany, ale możliwe jest przesunięcie terminów dostaw i zapłaty o kilka miesięcy.
Nie wiadomo też, co stanie się z tegorocznymi przetargami na samochody, także dla policji. Zgodnie z planami z ubiegłego roku, ich wartość mogłaby wynieść ok. 600 mln zł. – Mniejsze zakupy administracji mogą pogłębić problemy firm motoryzacyjnych – zauważa Wojciech Drzewiecki, ekspert rynku motoryzacyjnego z instytutu Samar.