Kryzys odciska piętno na lokalnych budżetach. Resort finansów już zapowiedział, że wpływy z PIT będą niższe o 4,3 mld zł (o 14,5 proc.). Łódź, podobnie jak wiele innych dużych miast, jest zaskoczona skalą obniżonej prognozy przez ministerstwo. Sama szacuje spadek dochodów z PIT o 5 proc. (ok. 40 mln zł), a nie o 14,5 proc. (ok. 108 mln zł), jak sądzi resort. – Miasto monitoruje wpływy i w przypadku potwierdzenia się szacunków Ministerstwa Finansów podjęte zostaną decyzje. Obecnie miasto nie koryguje planu wydatków inwestycyjnych – mówi Grzegorz Słodki, dyrektor Wydziału Budżetu w Łodzi.
Niższe mają być także wpływy z CIT dla samorządów. O wysokości CIT samorządy decydują jednak same. Większość miast w tym roku dość ostrożnie planowała te wpływy i dziś o nie tak się nie martwi. Inaczej ma się sprawa z PIT, zwłaszcza jeśli włodarze przyjęli w budżecie wielkości pierwotnie sugerowane przez resort finansów.
[srodtytul]Ochrona inwestycji[/srodtytul]
Zapytaliśmy największe miasta, co dla nich oznacza nowa sytuacja. Większość zapowiada na sierpień i wrzesień korektę budżetu. Na bieżąco monitorują też sytuację. – Już w lutym skierowaliśmy do wszystkich jednostek realizujących budżet pismo o racjonalne gospodarowanie środkami finansowymi w tym roku i ewentualnych krokach, jakie będą podejmowane w przypadku znaczącego spadku dochodów – mówi Irena Szumlak, skarbnik Lublina.
Miejscy skarbnicy braki w dochodach z PIT chcą zastąpić w miarę możliwości innymi. Nie mają jednak raczej szans na podniesienie podatków i opłat lokalnych w trakcie trwania roku i w okresie przedwyborczym. Gliwice chcą sprzedać więcej majątku, by pozyskać wyższe dochody. Ale i z tym łatwo nie będzie.