W środę decyzję w sprawie stóp procentowych podejmie Rada Polityki Pieniężnej - ekonomiści zgodnie oczekują, że główna stopa procentowa pozostanie na poziomie 3,5 proc., na którym pozostaje od czerwca. Co więcej, większość z nich oczekuje, że już do końca tej kadencji RPP (czyli do początku 2010 roku) stopy procentowe nie ulegną zmianie.
-Wyższy od oczekiwań wzrost płac, a także szybki wzrost cen w lipcu to kolejny argument dla tej części RPP, która opowiada się za niezmienianiem stóp procentowych — napisali w ostatnim raporcie poświęconym rynkom wschodzącym ekonomiści londyńskiego banku Barclays.
Informacji o możliwych przyszłych decyzjach RPP dostarczyła także publikacja zapisu posiedzenia z lipca, na którym padło wiele argumentów za powstrzymaniem się od kolejnych obniżek — wśród nich były m.in. kwestia bardzo niskich stóp realnych, brak efektów obniżek w przypadku oprocentowania nowych kredytów, a także ożywienie światowej gospodarki.
Przed tygodniem Andrzej Sławiński, jeden z kluczowych członków RPP, przyznał, że prawdopodobieństwo obniżek maleje wraz z nowymi sygnałami świadczącymi o ożywieniu gospodarczym. A znany z gołębich poglądów Stanisław Owsiak wprost powiedział, że w sytuacji kiedy inflacja jest wysoka kolejne obniżki byłyby nierozsądne. Zdaniem Pasquala Diany, ekonomisty banku Morgan Stanley w Londynie, tylko jakieś nieoczekiwane zdarzenie mogłoby sprawić, że RPP zacznie ciąć stopy.
- To musiałoby być gwałtowne umocnienie złotego, albo tragiczne dane o wzroście PKB w drugim kwartale - mówi.