W pierwszym kwartale tego roku pięć ogólnopolskich firm windykacyjnych dostało do odzyskania niespłacane długi o wartości 2,8 mld zł. Każda z tych firm mogła się pochwalić kilkudziesięcioprocentowym wzrostem biznesu. Liderowi rynku, czyli wrocławskiemu Krukowi, udało się nawet podwoić wartość przyjętych wierzytelności w porównaniu z pierwszym kwartałem 2009 r.
Z 2,8 mld zł ponad 2,3 mld zł to zlecenia od innych firm. Ale firmy windykacyjne same kupują też wierzytelności, które nie są spłacane. Największy pakiet, warty nominalnie 342,5 mln zł, nabyła firma Best.
Ponad połowa należności, która trafiła do omawianych pięciu firm, to zobowiązania klientów indywidualnych. – Od kilku miesięcy rośnie liczba zleceń, m.in. od banków, dotyczących monitorowania należności, które nie są spłacane na czas. Opóźnienia w ich spłacie wynoszą od 5 do 90 dni – mówi Jarosław Długi, dyrektor sprzedaży Transcom CMS Poland. – Banki chcą jak najszybciej zapobiec temu, że kredyt przestanie być spłacany.
Piotr Rabiega, prezes Europejskiej Grupy Finansowej i wspólnik Kancelarii Prawnej Lexus, przypomina, że banki chcą za wszelką cenę uniknąć tworzenia dodatkowych rezerw na kredyty, które negatywnie wpływają na ich wynik. Jego zdaniem zleceń na monitoring będzie przybywać przez kolejne kilka, jak nie kilkanaście, miesięcy. – Do momentu unormowania sytuacji na rynku pracy – uważa Piotr Rabiega.
Dlatego też windykatorzy są przekonani, że pracy w tym i przyszłym roku dla nich nie zabraknie. – Szczególnie, że do obsługi coraz częściej trafiają wierzytelności o znacznie wyższych saldach, tj. wierzytelności hipoteczne, mieszkaniowe oraz zabezpieczone ruchomościami. Coraz większy udział w portfelach wierzytelności stanowią kredyty konsolidacyjne. Intensywniej ruszyły także procesy sprzedaży należności – mówi Piotr Krupa, prezes wrocławskiego Kruka.