Reklama

Ulga prorodzinna i internetowa zostaje

Rząd zrezygnował na razie z warunkowego zawieszenia ulg: prorodzinnej i internetowej. Ministerstwo Finansów analizuje, czy zawieszenie będzie jednak potrzebne. PSL może nie poprzeć propozycji zabrania ulg

Publikacja: 28.10.2010 01:56

Ulga prorodzinna i internetowa zostaje

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Minister finansów na początku października planował jeszcze, że w przypadku przekroczenia przez dług publiczny 55 proc. PKB podatnicy straciliby ulgi: internetową i prorodzinną. Proponował też zawieszenie na trzy lata możliwości korzystania z 50- i 20-proc. kosztów uzyskania przychodu, m.in. przez dziennikarzy i twórców.

Jednak we wtorek rząd na tak daleko idące posunięcia się nie zdecydował i ostatecznie zapis ten został wykreślony z przyjętego projektu ustawy o finansach publicznych.

Wiceminister finansów Hanna Majszczyk wyjaśniła wczoraj, że wprawdzie wcześniejsze propozycje resortu zniknęły z projektu, ale nadal będą przedmiotem analiz ministerstwa. – Zależało nam na tym, by nowelizacja została szybko uchwalona – powiedziała PAP Majszczyk. – Musimy też ustalić, jakie kontrowersje są z tym związane, i rozważyć nowe propozycje, które się pojawiają. Nie ujawniła jednak, o jakie propozycje chodzi i od kogo pochodzą.

Również wiceminister finansów Maciej Grabowski stwierdził, że kwestia zawieszenia ulg będzie jeszcze rozważana. – Zamierzamy się zastanawiać nad cięciem ulg, podobnie jak nad podwyżką VAT, gdyby dług publiczny przekroczył 55 proc. PKB – powiedział „Rz” wczoraj w Krakowie.

Inaczej sytuację przedstawia szef Sejmowej Komisji Finansów Publicznych. – Rząd uznał, że proponowane przez ministra finansów zmiany nie są konieczne w sytuacji, gdy zapewnia, że przekroczenie przez dług 55 proc. PKB jest mało prawdopodobne – podkreślił w rozmowie z „Rz” Paweł Arndt (PO).

Reklama
Reklama

[wyimek]19,6 mld zł o tyle spadną potrzeby pożyczkowe dzięki lepszemu zarządzaniu płynnością finansów publicznych[/wyimek]

Projekt ustawy o finansach publicznych trafi teraz pod obrady parlamentu. Jeśli zostanie przyjęty w zaproponowanej przez rząd wersji, od nowego roku niektóre instytucje publiczne będą miały obowiązek przekazywania wolnych środków w depozyt lub zarządzanie ministrowi finansów. Dotyczyć to będzie m.in. rządowych agencji, Narodowego Funduszu Zdrowia, państwowych funduszy celowych, niektórych państwowych osób prawnych oraz Lasów Państwowych. Środki oddawane w depozyt lub zarządzanie będą oprocentowane na zasadach określonych w ustawie. Dzięki temu minister chce zmniejszyć potrzeby pożyczkowe o 19,6 mld zł.

Obniżeniu deficytu sektora finansów publicznych oraz ograniczeniu narastania długu publicznego ma też sprzyjać wprowadzenie wydatkowej reguły dyscyplinującej, ograniczającej przyrost wydatków do 1 pkt proc. ponad inflację.

Poza tym w projekcie ustawy zapisano warunkowe dodatkowe dwie podwyżki VAT, kolejno o 1 pkt proc. Wzrósłby on, jeśli wielkość długu w relacji do PKB w latach 2011, 2012 lub 2013 przekroczyłaby 55 proc. PKB.

Inaczej sprawę usunięcia z projektu warunkowej likwidacji ulg przedstawia poseł PSL Stanisław Żelichowski. Wyjaśnia, że nad projektem pracowały zespoły eksperckie, był on też oceniany przez koalicjanta PO – PSL. – Zarówno eksperci, jak i nasza partia zgłosili wiele uwag i propozycji innego ujęcia zapisów. Teraz trzeba się nad nimi zastanowić i je przeanalizować – wyjaśnił poseł PSL. – Rząd musiał jednak przyjąć projekt w takiej wersji, bo do końca roku zostało już niewiele czasu. Żelichowski dodał, że zmiany z pewnością będą jeszcze wprowadzane podczas prac w Komisji Finansów Publicznych i w parlamencie.

Zdaniem Krzysztofa Rybińskiego, prof. SGH, jeśli minister finansów mówi, że dług publiczny zbliży się do 55 proc. PKB, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ten próg przekroczy. – W ciągu najbliższej dekady przekroczymy nie tylko pułap 55, ale również 60 i 70 proc. PKB – stwierdził ekonomista. – Bez reform rządu, bez zmiany polityki gospodarczej nie ma innego scenariusza.

Reklama
Reklama

Ostre słowa Rybińskiego już wcześniej spotkały się z ripostą szefa doradców premiera ministra Michała Boniego, który zarzucił mu, że łamie zasady ekonomii. Boni uznał, że Rybiński wyostrza diagnozy. Uderzył też w Leszka Balcerowicza, mówiąc, że uruchamiając licznik długu w centrum Warszawy, organizuje show, którego siła oddziaływania na publiczność może wypierać rzetelność i kompleksowość argumentów. Rybiński nie pozostał dłużny: – Dr socjologii formułuje poważne oskarżenie pod adresem profesora ekonomii, że ten łamie zasady ekonomii i rachunków. Nie chodzi o tytuły, tylko o fakty. Bycie profesorem ekonomii zobowiązuje. Dlatego w mojej krytyce rządu posługuję się faktami (np. danymi GUS lub Eurostatu) i oficjalnymi prognozami samego rządu.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, [mail=e.glapiak@rp.pl]e.glapiak@rp.pl[/mail][/i]

Minister finansów na początku października planował jeszcze, że w przypadku przekroczenia przez dług publiczny 55 proc. PKB podatnicy straciliby ulgi: internetową i prorodzinną. Proponował też zawieszenie na trzy lata możliwości korzystania z 50- i 20-proc. kosztów uzyskania przychodu, m.in. przez dziennikarzy i twórców.

Jednak we wtorek rząd na tak daleko idące posunięcia się nie zdecydował i ostatecznie zapis ten został wykreślony z przyjętego projektu ustawy o finansach publicznych.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Finanse
Członek Fed wzywa do obniżki stóp. Media typują go na następcę Jerome’a Powella
Finanse
Donald Trump twierdzi, że nie planuje zwolnić szefa Fed, Jerome’a Powella
Finanse
Srebro najdroższe od 14 lat. Powodów jest kilka
Finanse
Kulawa moralność finansowa Polaków. Ponad 2/5 z nas akceptuje oszustwa
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Finanse
Trump przypuścił nowy atak na Powella. Prezydent znalazł sposób na pozbycie się szefa Fed?
Reklama
Reklama