Zamówienie na 16 nowych odrzutowców niezbędnych do treningu przyszłych pilotów samolotów F-16 to największa obecnie planowana inwestycja armii. Zamawiamy cały system treningowy: maszyny, symulatory lotu i wsparcie logistyczne na kilka następnych dekad.
Wymagania taktyczno-techniczne są wyjątkowo wyśrubowane: samoloty mają odpowiadać standardom LIFT (Lead-In Fight Trainer), czyli maszynom szkoleniowym, ale z możliwością ich uzbrojenia i wykorzystywania jako lekkiego samolotu bojowego.
[wyimek]1,5 mld zł ma kosztować 16 samolotów i system szkolenia [/wyimek]
– Po środowym zgłoszeniu zaplanowaliśmy techniczne negocjacje z producentami, tak by do kolejnego etapu konkursu przeszły oferty najbardziej zbliżone do naszych oczekiwań – mówi Marcin Idzik, wiceminister obrony narodowej ds. modernizacji. Zwycięzca przetargu będzie zobowiązany do inwestycji offsetowych. – Interesuje nas przejęcie lotniczych technologii, uruchomienie remontów i serwisu samolotów, produkcja komponentów czy montaż maszyn – mówi Hubert Królikowski, dyrektor Departamentu Programów Offsetowych w resorcie gospodarki.
Na liście potencjalnych dostawców jest koncern Korean Aerospace Industries, który oferuje tworzony z udziałem Lockheed Martin odrzutowiec T-50 Golden Eagle. O wejście na polski rynek zabiega też włoska Alenia ze szkolnym odrzutowcem Aermacchi M-346. Szanse ma też brytyjski BAE Systems z nową generacją samolotów Hawk AJT. Starsze modele hawków oferuje armia fińska. Z kolei czeska firma Aero Vodochody zamierza zaoferować zmodernizowany odrzutowiec L-159. Startować chcą także Rosjanie. – Szanse ich najnowszych konstrukcji MIG AT i Jak-130 są niewielkie, bo liczą się jedynie zachodnie systemy uzbrojenia i łączności – mówi Grzegorz Hołdanowicz, szef pisma „Raport WTO”.