Sytuacja finansowa Irlandii jest tak skomplikowana, że misja Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która przyjechała do Dublina, liczy 12 osób i mają do nich dojechać kolejni eksperci. Delegacja Europejskiego Banku Centralnego także liczy ponad dziesięciu członków.
Przedstawiciele funduszu i członkowie rządu ujawnili w piątek, że przygotowanie pakietu powinno potrwać około tygodnia. Już teraz jednak ekonomiści ostrzegają, że jakakolwiek by była wielkość pakietu, nie będzie on w stanie rozwiązać kłopotów Irlandczyków. Na razie mówi się, że miałby on wielkość 45 – 90 mld euro. Dla przypomnienia pakiet grecki wynegocjowany w maju 2010 r. miał początkowo mieć wartość 20 mld euro, a ostatecznie wyniósł 110 mld. Nie wiadomo też, czy będzie to pomoc jedynie dla banków, które już i tak otrzymały 165 mld euro (35 od banku centralnego Irlandii i 130 mld euro z Europejskiego Banku Centralnego). Przy tym ich sytuacja nadal jest fatalna, a sytuacja Allied Irish Banku ma zostać poddana skrupulatnej analizie, czy przypadkiem nie dochodzi do wycofywania depozytów. Dwa dni temu minister finansów Irlandii poinformował, że wszystkie depozyty są gwarantowane nie przez pół roku, jak to wcześniej planowano, ale przez 18 miesięcy.
Informacja, że Irlandczycy jednak zgodzili się na pomoc, uspokoiła rynki. Oprocentowanie irlandzkich obligacji dziesięcioletnich spadło do nieco powyżej 8 proc. O to, by władze w Dublinie jak najszybciej zaakceptowały pomoc, apelował także minister finansów Grecji Georgijos Papaconstantinou.
Ze swojej strony władze Irlandii przekonują obywateli, że skorzystanie z pomocy unijnej wcale nie oznacza utraty suwerenności państwa wywalczonej prawie 100 lat temu. – Nie mogę zrozumieć, z jakich powodów Irlandczycy mieliby się czuć upokorzeni czy też zawstydzeni zaistniałą sytuacją – mówił premier kraju Brian Cowan.
Prezes banku centralnego Irlandii Patrick Honohan zapewniał, że ani EBC, ani MFW nie przysyłałyby tak wielu swoich przedstawicieli, gdyby nie wierzyli, że pakiet zostanie wypracowany. Możliwe jednak, że Irlandczycy wcale nie sięgną po pieniądze, zostawiając je jako zabezpieczenie potrzeb finansowych. Taki rozwój sytuacji jest możliwy, jeśli rząd rzeczywiście w budżecie na 2011 r. zetnie wydatki i podwyższy podatki, tak aby dały one razem 15 mld euro.