Tylko w ten sposób – zdaniem rządu – Węgry będą w stanie uniknąć tzw. procedury nadmiernego deficytu, która automatycznie blokuje dostęp do środków europejskich. W przypadku Węgier groziłoby to utratą 4 mld euro.
W projekcie budżetu na 2013 rok minister finansów György Matolcsy zapisał cięcia wydatków i podwyżki podatków warte łącznie blisko 400 mld forintów (ok. 1,2 mld euro). Oznacza to, że wraz z już wcześniej zapowiedzianymi cięciami przyszłoroczny bilans budżetowy poprawi się o 672 mld forintów. Tylko w ten sposób Węgrzy będą w stanie sprowadzić deficyt budżetowy poniżej 3 proc. PKB. Według prognoz Brukseli przyszłoroczny węgierski deficyt miał się wahać w granicach 3,7–3,9 proc. PKB.
Minister Matolcsy przekonuje teraz, że nie ma sensu ryzykować utraty unijnych pieniędzy, chociaż ma pretensje do Komisji Europejskiej, że w kwestii deficytu i nieprzekraczalnej granicy 3 proc. PKB nie traktuje wszystkich krajów jednakowo. Węgrzy przytaczają przykład Hiszpanii, która otrzymała dyspensę, choć zamiast zmniejszać, zwiększyła tegoroczny deficyt.
Jak na razie KE przyjęła do wiadomości węgierskie plany, a ich oficjalną ocenę zamierza opublikować 7 listopada.
W swoich planach zwiększenia dochodów Węgrzy zdecydowali o pozostawieniu podatku bankowego na obecnym poziomie, podwojeniu wysokości podatku, jakim są obciążone transakcje finansowe, opodatkowaniu usług komunalnych, podwyższeniu lokalnych podatków od przedsiębiorstw, ostrzejszej kontroli wpływów z VAT.
Łącznie rząd ma nadzieję pozyskać z tego źródła 367 mld forintów, czyli ok. 1,2 proc. PKB. Jednocześnie obniżono oficjalne prognozy wzrostu przyszłorocznego PKB z 1 do 0,9 proc PKB. W tym roku gospodarka węgierska jest w recesji i PKB ma się zmniejszyć o 1,5 proc.