Szef resortu spraw zagranicznych napisał, że intuicja podpowiada mu, że minister skarbu Mikołaj Budzanowski wkrótce będzie miał ważne wiadomości w sprawie cen gazu dla Polski. Dzień później PGNiG poinformowało o zawarciu porozumienia z Gazpromem.
Wpis Sikorskiego w poniedziałek nie wpłynął na notowania PGNiG (akcje zaczęły mocno drożeć od początku wtorkowej sesji, już po publikacji komunikatu spółki o porozumieniu). Sprawę poruszył jednak nawet „Financial Times", który napisał, że inwestorzy giełdowi powinni się upewnić, że śledzą Twittera ministra, gdyż wówczas wcześniej niż cały rynek mogliby domyślić się bliskiego porozumienia z Gazpromem.
Wpis ministra skomentował też prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, który napisał, że forma przekazania informacji „jest naganna i pokazuje, że ciągle w niektórych dziedzinach bliżej nam do republiki bananowej niż do kraju rozwiniętego". Ekonomista podkreślił też, że wpis Sikorskiego pokazuje, że „krąg osób, które mogą odnosić korzyści finansowe dzięki pozyskanym informacjom, może być dosyć szeroki".
Sikorskiego krytykowali też posłowie opozycji. Leszek Miller z SLD zauważył, że gdyby po wpisie ministra ktoś zainwestował 1 mln zł w akcje PGNiG, to mógłby na nich zarobić nawet 150 tys. zł. O złamanie tajemnicy państwowej posądzili ministra posłowie Solidarnej Polski. Zdaniem przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości „ta niefrasobliwa, niedojrzała i nieodpowiedzialna postawa", jaką wykazał się Sikorski, nie przystoi ministrowi spraw zagranicznych.
Komisja Nadzoru?Finansowego oceniła, że Sikorski nie ujawnił informacji poufnej, gdyż zgodnie z definicją ustawową powinna to być precyzyjna informacja dotycząca spółki giełdowej, a tak nie było w tym przypadku. Zastrzeżeń do wpisu nie mieli też Wiesław Rozłucki (pierwszy prezes warszawskiej giełdy) oraz Jacek Socha (dawny przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, która została zastąpiona przez KNF), którzy byli wczoraj gośćmi radia TOK FM.