"5 procent szans to niewiele, ale było gorzej i wychodziliśmy z tego. Zrobię wszystko, co możliwe, żeby ratować stocznię" - powiedział Lech Wałęsa dziennikarzom po spotkaniu z przewodniczącym komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Romanem Gałęzewskim.
Wałęsa przyznał, że stocznia jest w trudnej sytuacji. Zadeklarował, że postara się doprowadzić do spotkania udziałowców i w zależności od tego, co od nich usłyszy, będzie podejmował decyzje.
75 proc. akcji spółki należy do kontrolowanej przez Sergieja Tarutę spółki Gdańsk Shipyard Group, a 25 proc. do Agencji Rozwoju Przemysłu. Udziałowcy od kilku miesięcy nie mogą dojść do porozumienia w sprawie sposobu poprawy sytuacji zakładu.
Szef komisji zakładowej NSZZ "S" Roman Gałęzewski oczekuje, że "Lech Wałęsa doprowadzi do rozmów udziałowców". Przyznał też, że "jest organizowane spotkanie dwóch stron na odpowiednim szczeblu". Niewykluczone, że takie spotkanie odbędzie się w czwartek w Warszawie. Według Gałęzewskiego może w nim wziąć udział główny akcjonariusz Sergiej Taruta.
Z prośbą o podjęcie mediacji między udziałowcami zwrócił się w poniedziałek do Wałęsy w imieniu stoczniowej "Solidarności" Roman Gałęzewski, który jest też członkiem rady nadzorczej firmy. Jak podkreślił w swoim apelu do Wałęsy, "długotrwały brak porozumienia w sprawie finansowania działalności Stoczni Gdańsk blokuje jej restrukturyzację i grozi utratą pracy przez blisko dwa tysiące stoczniowców".