Bank Rosji podał właśnie, że w grudniu wskaźniki rynku gotówkowego (wielkość, obroty, popyt netto, wwóz walut przez banki) osiągnął poziom ze stycznia 2009 r. Popyt netto wyniósł 4,3 mld dol., przy czym czysty popyt na dolary był 13 razy wyższy aniżeli miesiąc wcześniej, a na euro – dwa razy.
Rosjanie uzupełniali swoje gotówkowe zasoby przede wszystkim w kasach banków (kupili tam 6,7 mld dol., a sprzedali 2,6 mld dol.).
Nie tylko obywatele Federacji rzucili się zamieniać słabnące ruble na twardą walutę. Działające w Rosji banki wwiozły w grudniu 4 razy więcej dolarów i 2 razy więcej euro niż miesiąc wcześniej.
Bank centralny wytłumaczył głód dolarów „noworocznymi świętami i charakterystycznym dla końca roku wzrostem aktywności ludności". Wpływ miało też „oczekiwanie na osłabienie rubla". Jednak eksperci zwracają uwagę, że koniec roku i święta są co roku, a tak wielkiego popytu na dolary nie było od kryzysu.
– Tak wielki popyt, jaki mieliśmy w grudniu, to nie tyle niewiara w rubel, co spadek zaufania do systemu bankowego w Rosji – mówi gazecie „Wiedomosti" Oleg Sołncew, ekspert moskiewskiego Centrum Analiz Makroekonomicznych.