Stopa zwrotu funduszy za 2016 r. to prawie 3 proc. Jak to się stało, że udało się osiągnąć taki wynik, mimo że na rynku polskich obligacji skarbowych był to bardzo trudny rok, a wiele funduszy dłużnych zakończyło ten okres pod kreską?
Tak jak wspomniałem, obligacje skarbowe są tylko jednym ze składników portfela. Poza tym są różne rodzaje obligacji skarbowych - te o stałym oprocentowaniu traciły, a te, których oprocentowanie jest indeksowane inflacją - nawet zarobiły i to sporo. Głównym źródłem sukcesu Gammy były właśnie obligacje inflacyjne. Do tego trzeba dodać, że aktywnie gramy na stopie procentowej
Co to znaczy?
Ryzyko stopy procentowej mierzy duration, czyli ważona średnia zapadalność lokat portfela. Obligacje o zmiennym oprocentowaniu mają krótkie duration, a obligacje o stałym - długie. Jeżeli spodziewamy się, że rentowność obligacji wzrośnie (ceny spadną - red.) staramy się ograniczyć duration portfela czyli ryzyko stopy procentowej, nie tylko przez sprzedaż obligacji oraz ich zamianę, ale również przez wykorzystywanie instrumentów pochodnych. W Polsce kontrakty terminowe na obligacje raczej nie są płynne, więc stosujemy kontrakty na stopę procentową, tzw. IRS (interest rate swap - red.). To właśnie długa pozycja w IRS przyczyniła się do niezłego wyniku Gammy. Ale nasze fundusze pieniężne są zarządzane w miarę spójnie - podobne czynniki zdecydowały o sukcesie KBC Pieniężnego i KBC Portfela Pieniężnego, które osiągnęły stopy zwrotu zbliżone do Gammy.
Wróćmy do obligacji skarbowych - dlaczego wzrost rentowności papierów o stałym oprocentowaniu wywołuje spadek ich cen, a w przypadku instrumentów o zmiennym oprocentowaniu - wzrost cen?
Wzrost rentowności wpływa pozytywnie na ceny obligacji o zmiennym oprocentowaniu w średnim i długim terminie. W krótkim terminie mogą być zawirowania. W przypadku papierów o stałym oprocentowaniu łatwo to wytłumaczyć na prostym przykładzie. Kupujemy dwuletnią obligację za 100 zł, która po roku wypłaca kupon 2 proc., zarabiamy więc 2 zł rocznie. Następnego dnia, wskutek gwałtownej zmiany - pogorszenia sytuacji budżetowej, wzrostu inflacji, zawieruchy politycznej itp. - rentowność rośnie (rząd musi więcej płacić wierzycielom) i wynosi 3 proc. Nasza obligacja też powinna dać 3 proc., bo nie różni się niczym od tych wyemitowanych dzień później, ale daje 2 proc. Żebyśmy zarobili 3 zł, jej cena musi spaść ze 100 zł do 99 zł. W przypadku obligacji dziesięcioletnich sytuacja jest znacznie bardziej bolesna - każdego roku tracimy tę złotówkę, oczywiście upraszczając. Na takiej obligacji przy wzroście rentowności o 1 pkt proc. tracimy aż 10 proc.