Prawo do emerytury rodzinnej

Rozmowa z Michałem Rutkowskim, dyrektorem w Banku Światowym

Publikacja: 05.05.2008 05:19

Prawo do emerytury rodzinnej

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Co musi zostać zrobione, żeby reformę systemu emerytalnego uznać za ukończoną?

Michał Rutkowski:

Muszą zostać ustalone reguły wypłat emerytur oraz wprowadzone tzw. emerytury pomostowe, czyli reguły postępowania wobec pracowników, którzy utracą prawo do niesprawiedliwej wczesnej emerytury. Nowy system powinien objąć także rolników, którzy powinni w nim funkcjonować na takich zasadach jak pracujący na własny rachunek.

Pojawił się pomysł, aby bogaci rolnicy wpłacali wyższe składki, co oznacza wyższe emerytury. Można usłyszeć o planach, by najbogatsi rolnicy przeszli do ZUS. Jakie rozwiązanie jest najlepsze?

Najlepsze rozwiązanie to jeden powszechny system emerytalny dla wszystkich, czyli przejście do ZUS. Wyższe składki to dobre rozwiązanie na okres przejściowy.

Zaczynają się pojawiać głosy, że OFE są drogie, bo pobierają wysokie opłaty od klientów. Jak wypadamy na tle innych krajów, które wprowadziły reformę?

Rzeczywiście 14 spośród 15 OFE każdą składkę uszczupla o 7 proc. Wyjątkiem jest Allianz, który bierze tylko 4 proc. Prowizje zaczną spadać. W 2014 r. wyniosą 3,5 proc. Będzie to mniej niż w Bułgarii, gdzie jest to maksymalnie 5 proc., na Węgrzech, w Kazachstanie czy wielu krajach Ameryki Łacińskiej, i nieco więcej niż w Rumunii, w której obowiązuje 2,5 proc., czy w Chorwacji. Trzeba jednak patrzeć na analizę kosztów i korzyści. Tu wypadamy dobrze, bo długookresowe wyniki u nas należą do najlepszych, a duży procent środków inwestowany jest w instrumenty o zmiennym dochodzie, np. w akcje, co powinno podtrzymać korzystny długookresowy trend.

Obecnie w Polsce prowizje są zatem najwyższe w porównaniu z innymi krajami, przynajmniej do końca 2013 r.?

W przeszłości zastosowano niższe opłaty dla klientów, którzy mają długi staż w funduszu. Średnia opłata pobierana przez fundusze to zatem nie 7 proc., lecz 5,95 proc. Towarzystwa nie konkurują wysokością opłaty, bo zablokował to ustawodawca, wymuszając w 2003 roku ujednolicenie opłat. Gdyby pozwolono dowolnie planować obniżanie prowizji zgodnie z zasadą: im dłuższa przynależność do OFE, tym niższa prowizja, to konkurencja cenowa dawałaby kolejne efekty. A średnie opłaty mogłyby być mniejsze już teraz.

Co trzeba zmienić w działalności OFE? Zwiększać limity inwestycji, w tym zagranicznych, wprowadzić fundusze zróżnicowane ze względu na wiek?

Wszystkie trzy zagadnienia są priorytetowe. Musi nastąpić uproszczenie i liberalizacja limitów inwestycyjnych, całkowite otwarcie możliwości inwestowania za granicą i jak najszybsze wprowadzenie funduszy B, czyli funduszy o bardziej konserwatywnym profilu inwestycyjnym.

Czy możemy obawiać się, że jeśli limit inwestycji zagranicznych zostanie zwiększony, OFE wykorzystają go maksymalnie?

Nie powinniśmy się tego obawiać. Nawet tam, gdzie limit jest wysoki, np. 30 proc., udział środków inwestowanych za granicą nie przekracza 15 proc., jak choćby w Chile. W Argentynie limit wynosi 20 proc., w Kolumbii 10 proc., a udział inwestycji zagranicznych sięga 5 – 6 proc. To rozsądna dywersyfikacja.

Ministerstwo Pracy przygotowało projekty ustaw o wypłacie świadczeń w II filarze. Jak pan je ocenia?

To dobre projekty, bo opierają się na ważnej zasadzie, że zarządzanie środkami przeznaczonymi na wypłaty powinno się odbywać w firmie przygotowanej do prowadzenia rachunku aktuarialnego (wyliczanie m.in. stopy śmiertelności, wielkości przyszłych zobowiązań czy przyszłej wysokości emerytur – red.) i inwestowania, tzn. w zakładzie emerytalnym. A te są odmianą firmy ubezpieczeń na życie. Największą wadą jest okres przejściowy dotyczący kobiet, które z powodu wcześniejszego wieku emerytalnego przejdą na emeryturę już wkrótce. Boję się, aby rozwiązanie prowizoryczne nie trwało długo, bo towarzystwa, które zarządzają OFE, absolutnie nie powinny się zajmować wypłatą emerytur.

Doświadczenia światowe pokazują, że towarzystwa wypłacają świadczenia w postaci emerytury okresowej.

PTE mogą się zajmować wypłatą programowaną, w Polsce nazwaną emeryturą okresową, bo ta nie wymaga rachunku aktuarialnego. Tak się dzieje w Chile i wielu krajach Ameryki Łacińskiej. Problem polega na tym, aby to rozwiązanie się nie utrwaliło, bo podstawą systemu wypłat musi być docelowo emerytura dożywotnia, a ta nie może i nie powinna być wypłacana przez PTE.

Resort pracy zrezygnował z emerytury małżeńskiej, tłumacząc to m.in. tym, że będzie niska, a cel zabezpieczenia członków rodziny może zrealizować renta rodzinna. Czy nad tym produktem warto jeszcze się zastanawiać? Czy renta rodzinna zamiast emerytury małżeńskiej to dobry pomysł?

Nawet tam, gdzie limit inwestycji zagranicznych jest wysoki, ich udział nie przekracza 15 proc.

Emerytura dożywotnia rodzinna to świadczenie, które tym się różni od zwykłej emerytury dożywotniej, że ma formalnie zdefiniowanych dwóch beneficjentów. Istnieją dwa modele takiej emerytury – emerytura wypłacana w stałej wysokości, jeśli co najmniej jeden z beneficjentów żyje, lub emerytura, której wysokość zależy od liczby beneficjentów: wyższa – gdy oboje żyją, i niższa – gdy żyje jedno z nich. Pierwsze rozwiązanie jest nieco prostsze do uwzględnienia w rachunku aktuarialnym, drugie wydaje się lepiej odzwierciedlać rzeczywiste potrzeby ubezpieczonych. Myślę, że emerytura rodzinna powinna istnieć jako wariant opcjonalny. Rozwiązanie to jest korzystne dla systemu, bo zmniejsza koszty ewentualnej pomocy społecznej dla osób – wdów i wdowców – pozostających bez środków do życia.

Podobnego zdania są związki zawodowe. Renta rodzinna nie spełni tego zadania?

Nie spełni, bo dotyczy tylko części emerytury, tej otrzymywanej z pierwszego filaru.

Resort pracy chce, aby prawo do emerytury pomostowej otrzymało około 130 tys. osób wykonujących około 60 różnych zawodów. Obecnie korzysta z tego przywileju ponad milion Polaków. Także nauczyciele mają wcześniej kończyć karierę. Nie zostaną jednak objęci emeryturą pomostową. Kto powinien podlegać ustawie o emeryturach pomostowych?

To powinna być bardzo restrykcyjna lista stanowisk pracy XXI wieku, które są zupełnie inne niż 50 lat temu. Nauczycieli w żadnym razie nie powinno być na tej liście. To normalny zawód, praca „białych kołnierzyków”, jak wiele innych.

Czy nauczyciele powinni wcześniej kończyć karierę zawodową? Resort pracy chce umożliwić im przekwalifikowanie i modyfikację profilu pracy lub osobne świadczenie dla tych, którzy nie zechcą skorzystać z przekwalifikowań.

Bardzo słusznie. Sedno rzeczy to właśnie zmiana pracy i przekwalifikowanie przy zachowaniu aktywności.

Michał Rutkowski jest współautorem reformy emerytalnej. Od wielu lat jest związany z Bankiem Światowym w Waszyngtonie, gdzie piastuje najwyższe stanowisko spośród Polaków.

Rz: Co musi zostać zrobione, żeby reformę systemu emerytalnego uznać za ukończoną?

Michał Rutkowski:

Pozostało 99% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu