– W pierwszej kolejności będziemy dostarczać węgiel do firm związanych z nami w ramach grupy i dla partnerów strategicznych – ujawnił w rozmowie z „Rz” Jarosław Zagórowski, prezes JSW, największego w Europie producenta węgla koksującego. Chodzi o zakład Przyjaźń, w którym JSW ma 88,1 proc. udziałów, oraz Zdzieszowice, należący do Arcelor Mittal. Ten drugi kupuje od JSW 4 mln ton węgla rocznie – połowę jej produkcji.
Skąd ten węglowy szantaż spółki z Jastrzębia? Zgodnie z rządową strategią dla górnictwa do 2015 r. na bazie JSW ma powstać grupa węglowo-koksowa, która jako całość trafi na giełdę. Początkiem jej tworzenia było przejęcie przez JSW kopalni Budryk i zwiększenie udziałów w Przyjaźni. Kolejnym miało być włączenie do JSW koksowni Victoria w Wałbrzychu i Kombinatu Kokosochemicznego Zabrze.
Ale niedawno resort skarbu wyjawił, że Victoria nie wejdzie do JSW, a Zabrze owszem, ale w 20 – 30 proc. – a nie w ponad połowie, jak zakłada strategia. Tyle że do samodzielnej prywatyzacji koksowni niezbędna byłaby zmiana strategii dla górnictwa. – A na to zgody nie będzie – mówi Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.
Dlatego – jak dowiedziała się „Rz” – Ministerstwo Skarbu ma nowy pomysł – postanowiło sprywatyzować koksownie przez podniesienie kapitału i przekazanie pakietu większościowego JSW. Informacja nie została jeszcze przekazana oficjalnie ani JSW, ani koksowniom. Resort nie podaje też daty podniesienia kapitału ani szczegółów sprawy.
– Ja nie jestem imperialistą, ale tu się kłania ekonomia. W prywatyzowanej grupie nie jest ważny surowiec, czyli węgiel, ale produkt końcowy, czyli koks, znacznie droższy, bo jego cena sięga już dobrze ponad 1000 zł na rynkach światowych – mówi Zagórowski.