Jeszcze przed publikacją danych o lipcowej produkcji przemysłowej kontrakty FRA 9x12 wyceniały 70 punktów bazowych obniżki stóp przez węgierski bank centralny; ale tylko 7 pkt bazowych w przypadku Narodowego Banku Polskiego. Wzrost sprzedanej produkcji przemysłowej w wysokości 5,6 proc., licząc rok do roku, a później komentarze niektórych członków Rady Polityki Pieniężnej (już po sierpniowej decyzji o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie) błyskawicznie zmieniły oczekiwania uczestników rynku.
Dziś wycena obniżek stóp w Polsce na przyszły rok, która pewniej zagościła w kontaktach terminowych dopiero po obniżce stóp w Czechach, sięga już 75 – 100 pkt. Te oczekiwania umocnią się jeszcze po ogłoszeniu danych sierpniowych, kiedy to z uwagi na mniejszą liczbę dni roboczych dynamika produkcji może być ujemna. Dane, które zostaną opublikowane we wrześniu, zepchną trend w produkcji w okolice 4 – 6 proc. w ujęciu rocznym. Potwierdzeniem zasadności takich oczekiwań stają się już dziś informacje o nowych zamówieniach w przemyśle, które spadły o 4,3 proc. w ujęciu rok do roku. Źle to wróży produkcji.
Trend produkcji rzędu 4 – 6 proc. odpowiada dynamice PKB poniżej 4 proc. w ujęciu rocznym. Nie sądzę, by tempo wzrostu spadło w trzecim kwartale tego roku aż tak bardzo, bo swoją pozytywną kontrybucję zdążą tu jeszcze wnieść usługi rynkowe i budownictwo. Niemniej spodziewać się można spadku dynamiki PKB do około 4 proc. już w czwartym kwartale.Słabym danym o produkcji towarzyszą niezłe informacje o cenach producenta. Podobnie jak w Czechach Producer Price Index (PPI) w Polsce pokazał lekki trend spadkowy (2,3 proc., a w czerwcu 2,6 proc.). Nie jest to jednak poważny argument za niską presją inflacyjną, bo w lipcu złoty był jeszcze rekordowo silny (aprecjacja rzędu 4,6 proc. wobec dolara i 3,6 proc. wobec euro). Korekta przyszła w sierpniu. I będzie trwała.
Kiepskim danym o produkcji sprzedanej przemysłu towarzyszą dobre wyniki sprzedaży detalicznej. Po wyłączeniu z tych danych sprzedaży paliw i żywności mamy tu bowiem stabilizację na poziomie 17 – 18 proc. w ujęciu rocznym. Tak wysokie odczyty prowadzą do wielu nieporozumień. Duża dynamika sprzedaży bywa używana jako argument na rzecz tezy o umiarkowanym tempie spadku dynamiki PKB. Jest to jednak argument dziwny. Wysoka sprzedaż detaliczna potwierdza jedynie wysoką konsumpcję. Konsumpcja staje się coraz wyraźniej motorem wzrostu gospodarczego. Ale ten motor pociągnie gospodarkę przez dwa – trzy kwartały, generując przy tym narastającą nierównowagę makroekonomiczną. Dynamika inwestycji spada. Strona podażowa gospodarki – jak widać po danych o produkcji – kuleje. Z czego tu się cieszyć? Że spowolnienie przyjdzie później, będzie głębsze, a oczekiwania inflacyjne ustabilizują się znacząco powyżej celu Rady Polityki Pieniężnej (2,5 proc.)?
Proste podliczenie głosów wskazuje, że wniosek o podwyżkę stóp nie ma aktualnie większych szans powodzenia. Kluczową postacią dla decyzji pozostaje Jan Czekaj