Zamiast przyspieszenia w końcówce wykorzystania pomocy z UE na lata 2004 – 2006 mamy poważne spowolnienie. We wrześniu wydatki wyniosły tylko 400 mln zł. To najniższy poziom od ponad dwóch lat. – To bardzo niepokojące informacje – komentuje Artur Bartoszewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. – Gdyby wydatki utrzymywały się w kolejnych miesiącach na tak niskim poziomie, do końca roku nie udałoby się wydać całości pomocy z UE – dodaje Bartoszewicz. Dziurę można by szacować na 2,3 mld zł.
Do końca września płatności dla beneficjantów wyniosły 27,9 mld zł – podało Ministerstwo Rozwoju Regionalnego w piątek wieczorem. To 88,8 proc. z 31,4 mld zł z funduszy UE na lata 2004 – 2006. We wrześniu wydaliśmy jeszcze mniej niż w niezbyt udanym sierpniu (560 mln zł). Jeszcze w lipcu czy rok temu było to ponad 900 mln zł.
Na wydanie pozostałych 3,5 mld zł mamy jedynie trzy miesiące, czyli średnio 1,16 mld zł miesięcznie. Teoretycznie jest to możliwe, ale wymaga dużego wysiłku.
Wśród programów o znacznej wartości najgorzej idzie nam wykorzystanie pieniędzy na wsparcie konkurencyjności gospodarki. To wynik opóźnień w projektach informatycznych administracji publicznej oraz zmienności w inwestycjach przedsiębiorstw. Część firm wycofuje się z dofinansowania albo ogranicza swoje projekty, co powoduje, że powstałe oszczędności trzeba szybko zagospodarować. Niski poziom płatności można także zaobserwować w działaniach związanych z rynkiem pracy, a rozdysponowanych na poziomie lokalnym.
[wyimek]400 mln zł wyniosła we wrześniu wartość płatności ze środków Unii Europejskiej na lata 2004 – 2006[/wyimek]