Obserwując wzrost gospodarczy krajów strefy euro, można dojść do wniosku, że nie mamy do czynienia z tygrysami gospodarczymi. Średni wzrost PKB dla strefy euro za ostatnie lata nieznacznie przekracza 2 proc.
Ale trzeba pamiętać, że co innego oznacza tempo rozwoju kraju rozwiniętego, a co innego kraju, który próbuje nadgonić stracony dystans. Wartość PKB na głowę mieszkańca Polski jest nadal niższa o ponad połowę niż np. w Niemczech. Patrząc na doświadczenia krajów będących w strefie euro, można zauważyć pozytywny wpływ ciągłego wypełniania kryteriów z Maastricht dotyczących polityki fiskalnej. Oczywiście, o ile kraje strefy euro kryteria fiskalne z Maastricht spełniają, bo z tym bywa różnie.Na początku dekady w Niemczech pojawiały się głosy, że euro oznaczało wzrost cen, a nieprzekraczający 1 proc. wzrost PKB to wina wspólnej waluty i pozbycia się niezależnej polityki monetarnej. Ale jak pokazuje czas i prace badawcze, był to wynik wielu innych czynników: Niemcy nie zdecydowali się na dewaluację niemieckiej marki w momencie utworzenia strefy euro, na co zdecydowały się inne kraje, obniżając siłę waluty i poprawiając konkurencyjność gospodarek. Dał o sobie znać także zbyt sztywny rynek pracy i inne czynniki (jak np. system podatkowy) decydujące o małej elastyczności gospodarki. Nawet jeżeli Niemcy nie skorzystały dostatecznie na przyjęciu euro, to przyczyny tego leżą poza istotą unii monetarnej
– Nic nie zastąpi reform. Jeżeli Polska ich dokona, to euro będzie dopalaczem, przyspieszy skutki wprowadzenia tych reform – mówi Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, obecnie partner w Ernst & Young. Ekonomiści wskazują także przykład Portugalii jako kraju, który nie był dostatecznie przygotowany na przyjęcie euro. W raporcie Komisji Europejskiej „Dziesięć lat euro” zestawiono gospodarki Portugalii i Hiszpanii. Samo wejście do strefy wywołało w Portugalii boom konsumpcyjny spowodowany obniżeniem stóp procentowych, co zmniejszyło cenę kredytu i wraz z powrotem Portugalczyków pracujących za granicą przyczyniło się do przegrzania koniunktury. Przyczyną był mało elastyczny rynek pracy, a także problemy z utrzymaniem w ryzach wydatków budżetowych Hiszpanie zadbali natomiast o zbilansowanie budżetu i planowanie długoterminowe. Wreszcie, jak wskazuje raport KE, bardzo ważne jest odpowiednie ustalenie kursu wymiany. – Hiszpanie weszli przy słabszym kursie wymiany, Portugalczycy przy mocniejszym. W efekcie gospodarka Portugalii była mniej konkurencyjna.
Kraje strefy euro w ciągu ostatnich kilkunastu lat musiały się zmierzyć z dodatkowym przeciwnikiem – importem towarów z państw o niskich kosztach wytwarzania (a więc bardziej konkurencyjnych), głównie z Azji. Ofiarą tego padł np. przemysł tekstylny i obuwniczy w wielu krajach strefy euro. Efektem była i ciągle jest perspektywa reform strukturalnych stojąca przed wieloma gospodarkami strefy euro. Należą do nich wielokrotnie już przywoływane reformy rynku pracy, ale także wszelka deregulacja rynków wewnętrznych, inwestycje w nowe technologie i kapitał ludzki.
Takie działania przynoszą efekty niezależnie od tego, czy należą do eurolandu, czy nie. Prof. Andrzej Sławiński z RPP wielokrotnie przywoływał przykład Szwecji i Finlandii – krajów, które reformami stworzyły podstawy do wzrostu gospodarczego, a jak wiadomo, euro jest tylko w drugim z tych krajów.