Przyszłoroczny budżet ostatecznie zatwierdził wczoraj Parlament Europejski w czasie głosowania w Strasburgu. Łączna kwota zobowiązań ma wynieść 133,8 mld euro. To oznacza, że na takie pieniądze mogą opiewać zakontraktowane w przyszłym roku projekty. Faktycznie Komisja Europejska szacuje, że płatności sięgną 116,1 mld euro, czyli 0,89 proc. PKB 27 państw Wspólnoty.
Najwięcej pieniędzy umieszczonych jest w przegródce pod nazwą zrównoważony rozwój – 45 proc. całości budżetu. Z niej pochodzą fundusze pomocowe dla Polski, pozostałych nowych państw UE i biedniejszych regionów w starych państwach członkowskich (np. Portugalii czy wschodnich Niemczech), które mogą im pomagać w dojściu do poziomu gospodarczego państw bogatszych. Jedna piąta tych pieniędzy finansuje również innowacje czy inwestycje w badania i rozwój, które mają pomóc w unowocześnieniu unijnej gospodarki. – To są obszary, które pomogą Europie podnieść się z dzisiejszej trudnej sytuacji gospodarczej – powiedziała wczoraj komisarz ds. budżetu Dalia Grybauskaite.
Niewiele mniejsza kwota, bo 42 proc. unijnego budżetu, zasila politykę rolną. Te 56 mld euro pójdzie nie tylko na dopłaty bezpośrednie dla rolników, ale też na rozwój obszarów wiejskich.
Na unijną administrację idzie mniej niż 6 proc. całości budżetu. Jednak właśnie ta część wydatków najbardziej kojarzy się z unijnym budżetem. Z przedstawionego wczoraj w Brukseli sondażu Eurobarometr wynika, że 26 proc. mieszkańców UE uważa, iż większość wspólnych pieniędzy idzie na pensje urzędników i utrzymanie budynków. Mniej, bo 24 proc., zna prawdę i wie, że budżet unijny w największej części finansuje rozwój gospodarczy. Tyle samo badanych sądzi, że lwia część ze wspólnej kasy finansuje politykę rolną. Co ciekawe, aż jedna piąta badanych sądzi, że najwięcej pieniędzy idzie na wspólną obronę i bezpieczeństwo, mimo że UE praktycznie nie ma kompetencji w tych dziedzinach.
Ankieterzy zapytali też badanych, na co powinny iść unijne pieniądze. Najczęściej wskazywano pobudzenie wzrostu gospodarczego, zwiększenie zatrudnienia i politykę społeczną, służbę zdrowia i edukację. Wygląda to więc bardziej jak lista ogólnych życzeń budżetowych niezwiązanych z unijnymi traktatami. Bo wspólny budżet 27 państw nie może finansować ani zdrowia, ani – poza szczególnymi wyjątkami, jak przekwalifikowanie pracowników – edukacji.