Maciej Woźniak mówił, że w związku z kryzysem gospodarczym i spadkiem sprzedaży gazu Gazprom ma znacznie trudniejszą sytuację finansową niż jeszcze kilka miesięcy temu. – Teraz każdy dodatkowy sprzedany miliard m sześc. gazu jest ważną kwotą pieniędzy dla tej firmy – dodał. Mniej optymistycznie ocenili sytuację eksperci. Tomasz Chmal mówił, że negocjacje w sytuacji, kiedy jest się skazanym – jak Polska teraz – na jednego dostawcę, będą oznaczały tak naprawdę dyktat jednej strony. – Liczenie na dobrą wolę Gazpromu jest trochę naiwnym działaniem – dodał.
Bogdan Pilch zauważył, że większość atutów jest po stronie Gazpromu. A poza tym Rosjanie już niejednokrotnie udowadniali, że względy ekonomiczne nie są jedynym istotnym dla nich aspektem negocjacji.
[srodtytul]Optymistyczny plan, czyli terminal za cztery lata[/srodtytul]
Sposobem na uniknięcie w przyszłości problemów takich jak obecne jest budowa nowych dróg dostaw gazu do Polski. Rząd w styczniu uznał za projekty priorytetowe m.in. plan budowy gazociągu z Danii do polskiego wybrzeża oraz terminal gazu skroplonego (tzw. port gazowy) w rejonie Świnoujścia. Poza tym państwowa firma Gaz-System, odpowiedzialna za sprawne działanie całego systemu gazociągów w kraju, zamierza zrealizować rurociągi do sąsiadów – Niemiec i Czech oraz na Litwę. Prezes Szubski uważa, że oprócz projektów mających charakter strategiczny, jak terminal LNG, Skanled i Baltic Pipe, ważne są połączenia z krajami ościennymi. Gdy je wybudujemy, wreszcie będzie możliwość elastycznego zabezpieczenia dostaw od różnych kontrahentów, gwarantujących dostawy bez potrzeby zdobywania dodatkowej zgody Rosjan. To będzie ogromny postęp.
Z planu, jaki przedstawił podczas debaty prezes Gaz-Systemu Igor Wasilewski, wynika, że około 2010 – 2011 r. po rozbudowie istniejącego rurociągu łączącego z Niemcami będzie można przesyłać znacznie więcej gazu (ok. 2 mld m sześc. rocznie). Dodatkowo około 2011 – 2012 r. po rozbudowie istniejącego rurociągu z Niemcami będzie można przesyłać znacznie więcej gazu (ok. 2 mld m sześc. rocznie), a około 2011 – 2012 r. może zacząć działać połączenie z Czechami. Na kolejne lata przypada oddanie do użytku dwóch kluczowych projektów, czyli rurociągu do Danii (Baltic Pipe) oraz gazoportu. Szef Gaz-Systemu wyjaśniał, że w przypadku inwestycji liniowych przygotowanie całej dokumentacji może trwać nawet trzy lata z uzyskaniem pozwoleń na budowę, wprowadzeniem inwestycji do planów. Na samą budowę gazociągu potrzeba ok. dwóch lat. – Zatem w przypadku takiej inwestycji jak gazociąg podmorski, czyli Baltic Pipe, mówimy o terminie realizacji w roku 2013 – stwierdził szef Gaz-Systemu. Dodał, że decyzja inwestycyjna w sprawie budowy gazociągu Baltic Pipe zostanie podjęta do końca 2009 roku, po podpisaniu wiążących umów przesyłowych. Zdaniem prezesa Wasilewskiego budowę portu gazowego, czyli terminalu LNG, przyspieszy specustawa, która jest teraz przygotowywana. – Lata 2013 – 2014 to więc realny termin oddania do użytku – dodał .
Maciej Woźniak zapewniał, że prawdopodobnie w kwietniu PGNiG podpisze wieloletni kontrakt na dostawy LNG do terminalu w Świnoujściu. – Z dużą dozą pewności mogę powiedzieć, że w maju 2010 r. wbijemy pierwszą łopatę przy budowie gazoportu, a w listopadzie – grudniu 2013 r. przypłynie pierwszy statek z gazem – dodał doradca premiera. Jego dostawy miałby zapewnić Katar, ale eksperci mają pewne wątpliwości. – Katar już ma zakontraktowane dostawy gazu do 2015 r. – mówił Bogdan Pilch. – Powstaje więc pytanie, czy w sytuacji, gdy tego kontraktu nie będzie, ale będzie zezwolenie na budowę, zostanie podjęta decyzja inwestycyjna.