– Polska może mieć problemy przy sprzedaży swoich obligacji – alarmuje Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. – Mniejszy popyt oznacza, że będziemy musieli zwiększyć oprocentowanie skarbowych papierów wartościowych, a to jest kosztowne dla budżetu.
Inwestorzy zagraniczni, czyli banki inwestycyjne, firmy ubezpieczeniowe, fundusze inwestycyjne, wyprzedawali obligacje skarbowe praktycznie przez cały miniony rok. Ale tąpnięcie nastąpiło w październiku, w panicznej reakcji na wydarzenia w USA. Tylko w tamtym miesiącu z polskiego rynku obligacji skarbowych wyparowało ponad 7 mld zł zagranicznych kapitałów. Potem nastąpiła stabilizacja, ale i tak na koniec roku odpływ okazał się ogromny – ok. 19,2 mld zł.
– Zagraniczni inwestorzy zaczęli wątpić w wiarygodność krajów naszego regionu Europy – uważa Andrzej Bratkowski, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego. Zagranicznym inwestycjom w złotowe obligacje nie sprzyja też gwałtowne osłabianie się naszej waluty.
W sumie wartość skarbowych obligacji kupionych na krajowym rynku przez zagranicznych inwestorów stopniała w 2008 r. o prawie jedną czwartą. Dziś prawie co siódma złotówka ulokowana w naszych obligacjach pochodzi z zagranicy (55,3 mld zł), rok wcześniej była to prawie co piąta (74,5 mld zł).
– Tempo spadku zaangażowania inwestorów zagranicznych w 2008 r. było rekordowe – przyznaje Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego w Ministerstwie Finansów. Ministerstwo miało z tego powodu przejściowe problemy ze sprzedażą obligacji. Paniczne wyprzedaże przez dużych graczy powodują spadek cen papierów, dlatego zainteresowanych nowymi emisjami jest mniej.