Do przyjęcia euro trzeba się przygotować

Jak najlepsze przygotowanie się do członkostwa w strefie euro winno być priorytetem wszystkich tych, którzy czują się odpowiedzialni za przyszłość gospodarczą naszego kraju

Publikacja: 11.03.2009 03:06

Europejski Bank Centralny, z siedzibą we Frankfurcie nad Menem, prowadzi politykę pieniężną dla 16 k

Europejski Bank Centralny, z siedzibą we Frankfurcie nad Menem, prowadzi politykę pieniężną dla 16 krajów Unii Europejskiej (fot: Bernd Kammerer)

Foto: AP

Red

Rozważania teoretyczne na temat europejskiego wspólnego obszaru walutowego sięgają końca lat 40. ubiegłego stulecia. Nie było jednak wówczas ani odpowiedniego klimatu, ani – co ważniejsze – potrzeby uruchamiania wspólnej waluty. Żadna z ówczesnych walut dzisiejszej UE nie była wymienialna. Ponadto właśnie został uruchomiony system z Bretton Woods, który miał promować stabilizację walutową w ówczesnym świecie kapitalistycznym.

Wzrastające obciążenia finansowe Stanów Zjednoczonych zmusiły władze tego kraju do zawieszenia wymienialności dolara na złoto, co doprowadziło na początku lat 70. do załamania się istniejącego systemu monetarnego. Jednocześnie jednak upadek Breton Woods stał się katalizatorem działań mających na celu utorowanie drogi dla wspólnego pieniądza europejskiego. Ogłoszony w 1970 r. plan Wernera był pierwszym poważnym przedsięwzięciem prowadzącym do dzisiejszego euro. Niestety, kryzys naftowy z 1973 r. oraz wszelkie inne perturbacje gospodarcze w latach 70. uniemożliwiły wprowadzenie w życie tego planu. Nawet powołanie Europejskiego Systemu Walutowego na przełomie 1978 i 1979 r. nie gwarantowało wprowadzenia unii walutowej w życie. Dopiero ogłoszenie tzw. planu Delorsa pod koniec lat 80. umożliwiło przygotowanie harmonogramu działań, który – jak się okazało – był zwieńczeniem wszystkich starań mających na celu wprowadzenie wspólnej waluty europejskiej.

[srodtytul]Kapitał polityczny[/srodtytul]

Napisano bardzo wiele na temat przyczyn ekonomicznych powołania Unii Gospodarczo-Walutowej. Z kolei stosunkowo mało miejsca poświęca się kwestiom dotyczącym kapitału politycznego, bez którego uruchomienie unii walutowej byłoby niemożliwe. Szczególnie ważnym momentem w dziejach Unii Europejskiej było fiasko wspomnianego planu Wernera oraz wszelkie konsekwencje związane z tym wydarzeniem. W ramach tego planu uruchomiono tzw. węża w tunelu, który był pierwszym protoplastą ERM i miał na celu minimalizowanie wahań kursowych w Europie. Sam mechanizm się nie rozpadł i mógł dalej egzystować w takiej postaci, w jakiej został stworzony. Znacznie bardziej istotna była jednak liczba krajów wchodzących do tego mechanizmu. Brak uczestnictwa (a raczej zdolności do trwałego uczestniczenia) w tym mechanizmie takich państw jak Wielka Brytania, Francja czy Włochy rodził ryzyko, które dzisiaj wydaje się trudne do zrozumienia. Rzecz w tym, że w ówczesnym mechanizmie pozostawały kraje małe i bardzo ściśle powiązane z gospodarką niemiecką. Taka kombinacja generowała wrażenie, że zamiast wspólnego obszaru europejskiego rodzi się strefa walutowa marki niemieckiej. A w połowie lat 70., kiedy jeszcze wspomnienia z II wojny światowej były stosunkowo świeże, koncepcja strefy walutowej marki niemieckiej była absolutnie nie do zaakceptowania. Dlatego w celu uniknięcia złych skojarzeń niezbędne stały się działania mające na celu uruchomienie wspólnego pieniądza europejskiego, który obejmowałby swoim zasięgiem jak największą liczbę państw.

[srodtytul]Polityka i gospodarka[/srodtytul]

W drugiej połowie lat 70. Europa sprawiała wrażenie obszaru w ogóle niezdolnego do uruchomienia unii walutowej. Niemniej to właśnie wtedy zdecydowano się na rozpoczęcie takich działań, które w ostatecznym rozrachunku – i to wbrew wielu przewidywaniom – okazały się skuteczne. Działo się tak za sprawą wspomnianego kapitału politycznego, bez którego całe opisywane tutaj przedsięwzięcie najprawdopodobniej ponownie zakończyłoby się niepowodzeniem. Niestety, sam kapitał polityczny – aczkolwiek stanowiący warunek konieczny – nie był warunkiem wystarczającym. Obok kapitału politycznego niezbędna była ściśle z nim powiązana wola do sfinansowania całego przedsięwzięcia. Ciężar ten w dużym stopniu zdecydowała się udźwignąć Republika Federalna Niemiec. Na początku chodziło o utrzymanie w mechanizmie ERM Francji. Nie było to łatwe, zwłaszcza w chwili dojścia do władzy we Francji w 1981 r. socjalistów pod przywództwem Francois Mitterranda. Pierwsze dwa lata rządów socjalistów minęły pod znakiem nieustannych zawirowań związanych z chroniczną słabością franka francuskiego. Wsparcie Niemiec było nie do przecenienia. Podobne starania były podejmowane również względem Włoch. Później podjęto szereg działań mających na celu uwzględnienie w ramach tworzącej się strefy euro tzw. krajów peryferyjnych – takich jak Hiszpania, Portugalia, Irlandia i Grecja.

Na początku roku 2009, dziesięć lat po uruchomieniu strefy euro i w czasie, gdy gospodarka światowa przeżywa największy kryzys od wielu pokoleń, rodzi się pytanie o celowość wyżej opisanych działań. Tym bardziej że obserwując poczynania obecnych członków strefy euro, można dojść do przekonania, że – z wyjątkiem Francji – najłatwiej odnalazły się strefie euro przede wszystkim te kraje, które do końca pozostawały w wężu walutowym w latach 70. Ogromne kłopoty gospodarcze krajów peryferyjnych oraz Włoch mogą chwilowo podkopywać wiarę w dotychczasowe poświęcenia mające na celu zapewnienie dostępu do euro jak największej liczbie państw członkowskich UE.

Reasumując wnioski z powyższych obserwacji, można konkludować, że w strefie euro najlepiej odnalazły się kraje o wysokim współczynniku konwergencji realnej. Dlatego szczególnym wyzwaniem dla UE jest przyjęcie do strefy euro tych państw, które weszły do UE w ostatnich pięciu latach i których dochód per capita jest zdecydowanie niższy od średniej europejskiej. Cztery kraje z tej grupy są już w strefie euro, jednak albo ich powierzchnia jest zbyt mała (Słowenia, Malta i Cypr), albo znajdują się w strefie euro zbyt krótko (Słowacja), aby ich doświadczenia mogły stanowić szczególny punkt odniesienia dla innych.

[srodtytul]Konieczna współpraca[/srodtytul]

Niezależnie od tego, jak wypada ocena funkcjonowania strefy euro, wydaje się niezmiernie ważne zachowanie odpowiednich procedur przy podejmowaniu rozmów z UE odnośnie do polskiego członkostwa w strefie euro. Do tych negocjacji należy być dobrze przygotowanym. Ścisła współpraca Ministerstwa Finansów z NBP wydaje się pierwszoplanowa. Niespełnienie tego warunku może narazić na szwank reputację naszego kraju. Ponadto nie wolno postrzegać strefy euro jedynie przez pryzmat gospodarczy. Funkcjonowanie tej strefy jest kompromisem wypracowanym przez wiele pokoleń Europejczyków. Wejście do tej strefy należy poprzedzić długimi negocjacjami zarówno z Komisją Europejską, jak i EBC. Do tego dochodzi jeszcze aprobata ze strony ECOFIN, czyli Rady ds. Gospodarczych i Finansowych UE.

Chcąc jak najlepiej przygotować nasz kraj do tych negocjacji, NBP w 2007 r. zdecydował się na powołanie Biura ds. Integracji ze Strefą Euro, którego zadaniem było przygotowanie raportu na temat korzyści i kosztów wejścia Polski do strefy euro. Główne wyniki badań przeprowadzonych w NBP będą przedstawione czytelnikom „Rzeczpospolitej” w dziesięciu oddzielnych wydaniach.

Raport nie udziela odpowiedzi na pytanie – być może najbardziej interesujące czytelników – kiedy należy przystąpić do strefy euro. Trudno o tej dacie snuć rozważania bez udziału Komisji Europejskiej czy Europejskiego Banku Centralnego. Dlatego raport koncentruje się na innych ważnych aspektach wynikających z członkostwa w strefie euro. Byłoby chyba największą satysfakcją dla wszystkich osób, które pracowały nad raportem NBP, gdyby jego lektura chociaż w najmniejszym stopniu ułatwiła proces przygotowań do trudnych negocjacji związanych z przyszłością walutową naszego kraju.

[srodtytul]Pośpiech niewskazany[/srodtytul]

Przygotowując się do rozmów z EBC i Europejską Komisją, warto też pamiętać o słowach byłego członka zarządu Bundesbanku Wilhelma Noellinga. Widząc pośpiech niektórych państw europejskich związany z wejściem do strefy euro w drugiej połowie lat 90., przypominał im, że euro jest przedsięwzięciem na lata, a może i dekady. Czy nie warto zatem – trzymając się wywodu Noellinga – przygotować się do uczestnictwa w strefie euro jak najlepiej, nawet za cenę określonego poślizgu czasowego. Obserwacje bieżących kłopotów gospodarczych niektórych krajów strefy euro wydają się jedynie potwierdzać zasadność słów Noellinga. Polski nie stać na ignorowanie powyższej maksymy. Jak najlepsze przygotowanie się do członkostwa w strefie euro winno być priorytetem wszystkich tych, którzy czują się odpowiedzialni za przyszłość gospodarczą naszego kraju.

Rozważania teoretyczne na temat europejskiego wspólnego obszaru walutowego sięgają końca lat 40. ubiegłego stulecia. Nie było jednak wówczas ani odpowiedniego klimatu, ani – co ważniejsze – potrzeby uruchamiania wspólnej waluty. Żadna z ówczesnych walut dzisiejszej UE nie była wymienialna. Ponadto właśnie został uruchomiony system z Bretton Woods, który miał promować stabilizację walutową w ówczesnym świecie kapitalistycznym.

Wzrastające obciążenia finansowe Stanów Zjednoczonych zmusiły władze tego kraju do zawieszenia wymienialności dolara na złoto, co doprowadziło na początku lat 70. do załamania się istniejącego systemu monetarnego. Jednocześnie jednak upadek Breton Woods stał się katalizatorem działań mających na celu utorowanie drogi dla wspólnego pieniądza europejskiego. Ogłoszony w 1970 r. plan Wernera był pierwszym poważnym przedsięwzięciem prowadzącym do dzisiejszego euro. Niestety, kryzys naftowy z 1973 r. oraz wszelkie inne perturbacje gospodarcze w latach 70. uniemożliwiły wprowadzenie w życie tego planu. Nawet powołanie Europejskiego Systemu Walutowego na przełomie 1978 i 1979 r. nie gwarantowało wprowadzenia unii walutowej w życie. Dopiero ogłoszenie tzw. planu Delorsa pod koniec lat 80. umożliwiło przygotowanie harmonogramu działań, który – jak się okazało – był zwieńczeniem wszystkich starań mających na celu wprowadzenie wspólnej waluty europejskiej.

Pozostało 84% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu