Województwa podlaskie, warmińsko -mazurskie i świętokrzyskie zostały najsilniej dotknięte przez kryzys – wynika z analizy "Rz". Za to najmniej jest on odczuwalny w woj. dolnośląskim i łódzkim.
"Rz" przyjrzała się podstawowym wskaźnikom gospodarczym w styczniu, porównując je z sytuacją sprzed roku. Zbadaliśmy zatrudnienie, wynagrodzenia, produkcję przemysłową i sprzedaż detaliczną. Warto zauważyć, że w żadnym województwie nie nastąpiło tąpnięcie wszystkich wskaźników jednocześnie.
Przykładowo w woj. lubuskim płace wzrosły w najmniejszym stopniu (o 2,4 proc.), co przełożyło się na silny spadek popytu konsumpcyjnego (o 8,1 proc.), ale za to zatrudnienie podskoczyło o 3,3 proc., co jest najlepszym wynikiem w kraju. Ale to zjawisko działa też w drugą stronę – ani jeden region nie wykazał się całkowitą odpornością na kryzys. Woj. łódzkie jako jedyne w kraju odnotowało w styczniu wzrost produkcji (o 1,9 proc.), ale powstało tam stosunkowo mało nowych miejsc pracy (wzrost o 0,8 proc.).
[srodtytul]Przetrzymać ten rok[/srodtytul]
=Z naszej mapy kryzysu wyłania się też inna prawidłowość – im biedniejszy region, tym gospodarka reaguje gwałtowniej. Cierpią przedsiębiorstwa i mieszkańcy. – Kryzys widać – mówi Marek Tomaszewski, właściciel małej firmy Tomar z woj. warmińsko -mazurskiego, gdzie zatrudnienie spadło o rekordowe 6,8 proc. – U nas zawsze było duże bezrobocie, a teraz wybuchło coś w rodzaju psychozy. Moi pracownicy dość często przynoszą wiadomości, że ktoś z rodziny stracił pracę. Są załamani, mniej sprawnie idzie im praca – opowiada. Jego ambicją jest utrzymanie zatrudnienia na stałym poziomie, choć zarobki mogą być niższe.