GUS nie opublikował jeszcze danych o przychodach branży gastronomicznej w 2008 roku. Wiesław Łagodziński, rzecznik urzędu, szacuje jednak, że w minionym roku na posiłki poza domem mogliśmy wydać 22,5 mld złotych, czyli o 11 proc. więcej niż rok wcześniej. – To przy założeniu utrzymania dotychczasowego trendu – zastrzega. Z kolei firma Euromonitor International (EI) badająca m.in. rynek gastronomiczny właśnie rewiduje swoje prognozy dotyczące branży. Brak jeszcze szczegółowych danych dla Polski. Dla Europy Wschodniej zamiast 4 proc. wzrostu przychodów sektora firma prognozuje ich 5-proc. spadek. – Najbardziej ucierpią w regionie kawiarnie i bary, najmniej zaś lokale fast food – mówi „Rz” Edita Sabakonyte z EI.
Od początku roku większość restauratorów obserwuje mniej wizyt Polaków w lokalach. – Spadają przychody biznesu restauracyjnego – mówi „Rz” Kai Schoenhals, współwłaściciel warszawskiej restauracji KOM. – Obserwujemy mniej rezerwacji, zwłaszcza klientów korporacyjnych – wyjaśnia. Krakowski restaurator Grzegorz Kłos, właściciel Fabryki Pizzy zarządzający kilkoma lokalami, również odnotował spadek sprzedaży na przełomie roku. Przyznaje, że kilka restauracji w Krakowie nawet zbankrutowało. – Teraz jednak zaczyna się ruch turystyczny, któremu sprzyja słaby złoty – mówi Grzegorz Kłos. Jego zdaniem pojawia się wiele możliwości przejmowania upadających lokali, choć jest bardzo trudno o finansowanie takich transakcji. – Ci, którzy potrafią się zachować elastycznie i znaleźć niszę na rynku, przetrwają – prognozuje restaurator. Polak na jedzenie poza domem wydaje rocznie około 590 złotych. Jednocześnie zapowiedziane podwyższenie VAT z 7 do 22 proc. podniosłoby te rachunki o prawie 90 złotych.
Ministrowie finansów Unii zgodzili się jednak na stosowanie przez kraje członkowskie niższych stawek na usługi lokalne, w tym gastronomiczne. To sukces głównie Francji, która od 17 lat lobbowała za zmianami. Dziś 11 krajów UE, w tym Polska, ma prawo do stosowania do końca 2010 roku niższej stawki VAT na usługi restauracyjne, reszta stosuje maksymalny podatek. Obowiązuje on m.in. w Czechach, które już przygotowały projekt zmiany przepisów obniżających ten podatek z 19 do 9 proc. Jednak Niemcy i Duńczycy zapowiedzieli, że nie zamierzają skorzystać z możliwości obniżki.
Co zrobi polski resort finansów? – Czekamy na dyrektywę. Na razie decyzja zapadła na poziomie politycznym Unii – mówi „Rz” Magdalena Kobos, rzeczniczka ministerstwa. Dobrej myśli jest Andrzej Kapczuk, menedżer w zespole VAT Ernst & Young. – Jest szansa na utrzymanie niższej stawki VAT na usługi gastronomiczne w Polsce po 2010 roku – mówi „Rz”. Przypomina, że minister finansów podczas dyskusji w 2007 roku nad zabraniem niektórym krajom w Unii przywileju niższego VAT na gastronomię opowiadał się właśnie za niższą stawką.
[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: