Średnia płaca w całej gospodarce wyniosła w II kwartale 3081,5 zł – podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny.

W porównaniu z sytuacją rok wcześniej w II kw. średnia płaca zwiększyła się o 4,4 proc. W I kw. wskaźnik ten wyniósł 7 proc. – Wyhamowanie wzrostu wynagrodzeń widać już we wszystkich sektorach gospodarki – komentuje Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK. Wczorajsze dane obejmują bowiem przedsiębiorstwa powyżej dziesięciu zatrudnionych (na ich temat GUS podaje informacje co miesiąc), firmy do dziesięciu pracowników oraz budżetówkę. – Wszyscy pracodawcy dostosowują fundusz płac do sytuacji rynkowej – dodaje.

[wyimek]O 2 procent średnio mają rosnąć płace do końca roku – szacują ekonomiści. To mniej niż inflacja[/wyimek]

W II kw. zarabialiśmy średnio o 104 zł (3,3 proc.) mniej niż w I kw. Analityków ten spadek nie dziwi. – Zawsze jest tak, że na początku roku płace szybko rosną, ponieważ wypłacane są różne premie, podziały zysków za poprzedni rok itp. Dopiero w kolejnych miesiącach dochodzą do normy – wyjaśnia Marta Petka, ekonomista Raiffeisen Bank Polska. W 2008 r. przeciętne wynagrodzenie kwartał do kwartału spadło o 1 proc., w 2007 r. – o 2,4 proc., a w 2006 r. – o ponad 4 proc.

Co ciekawe, w sektorze przedsiębiorstw (powyżej dziesięciu osób) zahamowanie wzrostu płac jest bardziej wyraźne. W II kw. wzrosły one zaledwie o 3,7 proc. rok do roku. – W czasie prosperity zarobki w sektorze rynkowym zaczynają rosnąć dosyć szybko, w budżetówce dostosowanie trwa dłużej. I odwrotnie – w chudych latach to sektor publiczny traci wolniej – mówi Petka. Gdy w I kw. płace w firmach wzrosły w stosunku rocznym o 6,3 proc., tak w administracji publicznej, obronie narodowej, edukacji i ochronie zdrowia – o ponad 11 proc.