Z szacunków „Rzeczpospolitej” na podstawie danych z izb skarbowych wynika, że darowizny podatników za 2009 rok wyniosą około 360 mln zł.
To mniej niż w poprzednim roku, kiedy to opiewały na prawie 400 mln zł, ale znacznie więcej niż w latach, kiedy Polacy sami musieli udać się na pocztę lub do banku i dokonać przelewu na rzecz wybranej organizacji charytatywnej.
Obdarowywanych z jednej strony ten fakt cieszy, z drugiej jednak mają pretensje do fiskusa o przetrzymywanie ich pieniędzy w państwowej kasie. – Przed dwoma laty, kiedy Polacy sami wpłacali na nasze konto pieniądze, mogliśmy nimi dysponować już od początku maja, teraz wszystko się przesunęło – wyjaśnia dyrektor finansowy jednej z organizacji. – Jest lato, a my nie mamy środków, aby wysłać dzieci na kolonie, jesteśmy uzależnieni od urzędów skarbowych, które przelewają nam pieniądze, kiedy mają na to ochotę.
Dla wielu organizacji, zwłaszcza tych, które opiekują się zwierzętami, pieniądze z jednego procentu to jedyne środki na funkcjonowanie. – Dla nas takie przetrzymywanie darowizn to dramatyczna zapaść finansowa – podkreśla kierownik innej organizacji. – Obawiamy się, że nie dotrzymamy do czasu, kiedy fiskus wreszcie przekaże nam pieniądze, ale oficjalnie protestować nie chcemy, bo boimy się zemsty urzędników.
[srodtytul]Nie ma winnych[/srodtytul]