Według przewodniczącego rady nadzorczej Banku Węgier Zsigmonda Jaraia w banku centralnym doszło do nieprawidłowości. A dodatkowo jego zarząd nadal zarabia za dużo. To kolejna odsłona konfliktu między węgierskim rządem, z którym sympatyzuje Jarai, a bankiem centralnym. Sam Jarai był już prezesem Banku Węgier w latach 2001 – 2007.
Konflikt trwa od dłuższego czasu. Wcześniej rząd mimo protestów Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego, w ramach drastycznych oszczędności w administracji, obciął pensję prezesa banku o trzy czwarte, jednocześnie zmuszając resztę Rady Polityki Pieniężnej, aby dobrowolnie ograniczyła swoje zarobki.
Teraz bank się postawił, a członkowie jego zarządu zapewniają, że uwagi Jaraia są jego prywatną opinią i wygłaszanie ich publicznie narusza normy etyczne, do których przestrzegania jest zobowiązany jako szef rady nadzorczej. W wydanym oświadczeniu Bank Węgier stwierdził również, że rada nadzorcza nie ma prawa do mieszania się w politykę pieniężną ani wywierania jakichkolwiek nacisków.
Miesiąc temu rząd Viktora Orbana wprowadził do siedmioosobowej Rady Polityki Pieniężnej czterech swoich członków. Zdaniem opozycji niektórzy z nich są bardzo blisko związani z Jaraiem i teraz mają za zadanie przygotować grunt do jego powrotu na stanowisko prezesa. Kadencja obecnego szefa Banku Węgier Andrasa Simora wygasa w marcu 2013.
Andras Simor został mianowany przez poprzedni parlament, w którym większość mieli socjaliści. Teraz bardzo zawadza rządzącemu Fideszowi. Krytykowane jest zwłaszcza zaostrzenie polityki walutowej przez trzy kolejne podwyżki stóp. Premier Orban uważa, że to bardzo utrudnia powrót do wzrostu gospodarczego.