Taki wniosek nasuwa analiza rentowności obligacji indeksowanych inflacją (tzw. TIPS). W przypadku papierów 10-letnich, jest ona o 2,5 pkt proc. wyższa, niż rentowność zwykłych obligacji o tym samym okresie zapadalności. W przypadku papierów dwuletnich, różnica ta wynosi 2,3 pkt proc.
Różnice w rentowności TIPS-ów i zwykłych obligacji o takich samych okresach zapadalności stanowi popularną miarę oczekiwań inflacyjnych. Obecnie sugerują one, że w oczach inwestorów inflacja w najbliżej dekadzie będzie wynosiła średnio 2,5 proc., a w najbliższych dwóch latach 2,3 proc. Tymczasem w ciągu 20 przedkryzysowych lat ceny konsumpcyjne rosły w USA średnio o 3,1 proc. rocznie.
Zaskakująco mała jest też różnica (0,2 pkt proc.) między oczekiwaną inflacją w horyzoncie 10-letnim i dwuletnim. Zwykle bowiem ryzyko wyższej inflacji wydaje się inwestorom w dłuższym horyzoncie wyraźnie wyższe. Przykładowo, w ostatnim roku różnica ta wynosiła średnio 1,1 pkt proc.
- Te wskaźniki sugerują na utrzymującą się wiarę rynków, że Fed jest w stanie utrzymać inflację pod kontrolą w średnim okresie – powiedziała agencji Bloomberga Dana Saporta, ekonomistka z Credit Suisse.
Amerykański bank centralny pod koniec kwietnia zadecydował, aby utrzymać główną stopę procentową w przedziale 0-0,25 proc. i kontynuować zgodnie z planem tzw. ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej. W kontekście przyspieszającej inflacji oraz zaostrzania polityki pieniężnej w Europie, gołębie stanowisko niepokoi część ekonomistów.