Zdaniem Komisji Europejskiej nowe regulacje były konieczne, bo nieodpowiedzialne udzielanie i zaciąganie kredytów przyczyniło się do wybuchu kryzysu. Bruksela jest przekonana, że przyjęta dyrektywa usprawni działanie rynku, a konsumentom zapewni wysoki poziom ochrony.
Dyrektywa wprowadza nowe wymogi wobec kredytodawców i pośredników kredytowych. Przed zawarciem umowy będą oni musieli przekazywać klientom znormalizowany i ujednolicony zestaw informacji o szczegółach porozumienia – przede wszystkim o rodzaju kredytu, okresie obowiązywania umowy, skutkach wynikających ze stałego lub zmiennego oprocentowania, a także o warunkach wcześniejszej spłaty.
Reklamy kredytów będą musiały zawierać informacje o rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania, a sposób jej obliczania będzie ujednolicony. Dyrektywa wprowadza również tzw. unijny paszport dla pośredników (zarejestrowani w jednym kraju będą mogli działać w całej Unii), klientom przyznaje zaś prawo do wcześniejszej spłaty kredytu, choć państwa członkowskie mogą nałożyć tu pewne ograniczenia.
1,9 mld euro takie roczne korzyści dla rynku ma przynieść dyrektywa
Eksperci z niemieckiego ośrodka Centrum für Europäische Politik analizujący prawo gospodarcze UE mają do dyrektywy sporo zastrzeżeń. Ich zdaniem znalazły się w niej jednocześnie przepisy dobre, złe, nieskuteczne i bezprawne, a do niektórych ważnych kwestii w ogóle się nie odniesiono. „Z jednej strony ujednolicenie sposobu obliczania rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, wprowadzenie obowiązków informacyjnych oraz ustalenie zasad dotyczących reklamowania produktów przyczynią się do tego, że konsumenci będą mogli łatwiej porównywać oferty kredytowe. Z drugiej – wątpliwe jest, by rozwiązania te spowodowały wzrost popytu na zagraniczne kredyty hipoteczne – bariery językowe przecież nie znikną" – piszą analitycy CEP.