W I półroczu tego roku samorządy umorzyły zaległości podatkowe na kwotę 186 mln zł. To o prawie 5 proc. mniej niż w porównywalnym okresie 2010 r. i aż o 35 proc. niż w rekordowym pod tym względem 2009 r.
Jednocześnie rośnie wartość zaległości, które zostały rozłożone na raty lub odroczono termin płatności. W tym roku (I półrocze) było to 240 mln zł, o 20 proc. więcej niż dwa lata temu.
Może to oznacza, że samorządy coraz mniej chętnie rezygnują z zaległych danin (np. z tytułu podatku od nieruchomości, od środków transportu czy z tytułu darowizn). Wolą, by przedsiębiorcy czy osoby prywatne spłaciły „dług" na raty czy nieco później. – Udzielenie ulg podatkowych w tych dwóch postaciach (raty, odroczenie terminu płatności) jest ekonomiczne z punktu widzenia miasta, gdyż pozwala na odzyskanie zobowiązania od podatnika – tłumaczy Jakub Jarząbek z kieleckiego urzędu. Ale zastrzega, że miasto nie zaostrzyło ostatnio polityki w tej dziedzinie, po prostu obligują je do tego obowiązujące przepisy i orzecznictwo w tej materii.
– Mamy wysoki poziom ściągalności podatków, ok. 98 proc., i chcemy go utrzymać – mówi Marcin Urban, skarbnik Wrocławia. Podobnie jest w Gorzowie Wielkopolskim. Miasto zakłada, że corocznie uda się uzyskać 98 proc. tzw. przypisów podatkowych. Jeśli w trakcie roku okazuje się, że ten poziom jest zagrożony, miasto decyduje, by „anulować" mniej długów podatkowych.
– Przede wszystkim umarzamy zaległości placówek służby zdrowia i osób fizycznych znajdujących się w trudniej sytuacji materialnej – podkreśla Cecylia Wołoch, dyrektor wydziału podatków i opłat w krakowskim magistracie. Dla firm takie przywileje są mniej dostępne.