– Rozwiązania zawarte w senackim projekcie są najbliższe tym, które zostały wypracowane przez zespół roboczy ds. opłaty interchange przy NBP. Z punktu widzenia proponowanych obniżek jest on łagodniejszy niż kilka projektów poselskich, które zakładają jednorazowe cięcia opłat kartowych – ocenia Adam Tochmański, dyrektor Departamentu Systemu Płatniczego w NBP.
Podkreśla, że niestety nie udało się doprowadzić do realizacji wypracowanych przez ten zespół kompromisowych rozwiązań pozwalających na obniżki interchange. – W związku z powyższym jedyną możliwą formą spadku stawek interchange do średniego poziomu w UE, która nie będzie budzić wątpliwości prawnych, jest regulacja ustawowa opłat kartowych – argumentuje.
Projekt zakłada m.in. obniżkę opłat interchange do 0,5 proc. w 2016 roku z 1,5–1,6 obecnie.
Statystyka to nie wszystko
Przeciwnikiem ustawowego uregulowania opłat jest Robert Gwiazdowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha. – Regulacja ustawowa jest najgorszą z możliwych. Wprawdzie mamy najwyższe stawki interchange, ale dzięki temu na rynek wchodzą operatorzy, telekomy oferujące najnowocześniejsze rozwiązania płatnicze. To niebywały potencjał, a ustawowe obniżenie stawki interchange może nie pozwolić na jego wykorzystanie – argumentuje Gwiazdowski. Dodaje, że nie ma żadnej gwarancji, że obniżenie interchange wpłynie na upowszechnienie obrotu kartowego.
– Bardziej byłbym w stanie zrozumieć, że ustawodawca wprowadza ograniczenia cenowe na chleb czy mleko dla dzieci, ale nie ma argumentu przemawiającego za tym, by wprowadzać je na dobro wyższego rzędu, jakim jest karta płatnicza, zwłaszcza na karty premium. Jest segment kart, na który nie można wprowadzić opłaty w wysokości 0,5 proc., ponieważ nie da się w tym „zaszyć" usług dodatkowych, które są ich podstawowym atutem, np. serwisu concierge – podkreśla Gwiazdowski.