Chińskie dane gospodarcze za kwiecień tego roku zdumiały analityków. Eksport wzrósł o 14,7 procent w porównaniu z kwietniem 2012 roku. Tymczasem liczono na wzrost o 10,3 procent. Import natomiast wzrósł o 16,8 procent. W porównaniu z kwietniem zeszłego roku. Tymczasem analitycy liczyli na wzrost o 13,9 procent.
Natomiast bilans handlowy wykazał nadwyżkę w wysokości 18,16 ml dolarów. Analitycy liczyli na 15,1 miliarda. Nic, więc dziwnego, że władze w Pekinie cieszą się, iż druga gospodarka świata znów pnie się do góry.
Jednak analitycy są sceptyczni. Zhiwei Zhang, analityk ze spółki holdingowej Nomura, twierdzi, że nie wierzy w te dane. – One nie odpowiadają rzeczywistości – podkreśla, dodając, że chińskiej gospodarce bardzo zaszkodziła recesja w USA i kryzys zadłużenia w Europie. Także Ding Shuang, analityk Citigroup w Hongkongu krytycznie ocenia dane chińskich władz. Jego zdaniem tak optymistyczne informacje mogą wynikać z manipulowania liczbami - "zawyżania faktur". Jego zdaniem chiński import nie jest wcale taki wysoki jak pokazują to dane księgowe. Analityk twierdzi, że chińscy eksporterzy nagminnie omijają kontrole celne i sprowadzają do kraju jak najwięcej dewiz w oczekiwaniu na dowartościowanie chińskiej waluty - juana.
Sceptyczni są także analitycy Bank of America oraz Mizuho Securities, którzy podejrzewają, że dane zostały sfałszowane. Wzrost eksportu napędzały o 57,2 proc. większe dostawy do Hongkongu. Dane wzbudziły także podejrzenia władz w Pekinie, które zapowiedziały dochodzenie w tej sprawie.
Dane gospodarcze Chin za rok 2012 były najsłabsze od 13 lat. Prezydent XI Jinping wątpił nawet czy druga gospodarka świata będzie w stanie utrzymać "bardzo szybki i rosnący rozwój gospodarczy".